364 dni roku 2019 za nami i niestety zbliża się jego koniec. To jest czas wielu postanowień noworocznych oraz obietnic. W tym okresie powstają w naszych głowach najbardziej odważne postanowienia, których zazwyczaj nie dotrzymujemy. To jest też czas analizy tego co udało lub nie udało się zrealizować w roku minionym. Z technologicznego punktu widzenia 2019 rok to seria wzlotów i upadków. Jednak czy był on przełomowy?

Rozwój technologii XR rośnie z roku na rok i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Oczywiście punkt widzenia zależy od punku siedzenia, więc dla jednych wzrost ten będzie duży, a dla innych mniejszy. Tempo rozwoju ciężko jest określić jednoznacznie. Jeśli brać pod uwagę słupki sprzedażowe to z pewnością w 2019 roku możemy pochwalić się sporym wzrostem. Jednak czy jest to ewolucja, a może rewolucja?

2019 to mobilność – Facebook na prowadzeniu

Targi CES 2019 pokazały co nas czeka w tym roku. Były olbrzymie nadzieje oraz nie mniejsze wymagania. Wielu producentów pokazało najnowsze odsłony swoich produktów. Wszyscy z niecierpliwością czekaliśmy na sygnały kiedy trafią do sprzedaży zapowiadane nowości. Prezentowane rozwiązania nie różniły się pomiędzy sobą w sposób znaczący więc ciężko było określić jednoznacznie zwycięzcę. Jednak wydaje się, że jest lider tego szalonego wyścigu. Pomimo, że parametry sprzętu jakim dysponuje nie powalają, mobilność jest czymś na co wszyscy czekali. I chyba można śmiało powiedzieć, że rok 2019 jest rokiem Oculus Quest.

oculus-quest
żródło: oculus.com

Prostota, mobilność, kompaktowość, te słowa jednoznacznie określają wymagania jakich oczekuje statystyczny użytkownik gogli VR. Podkreślam słowo ‘statystyczny’, ponieważ istnieje grono fanów technologicznych wyciskających ostatnie soki ze swojego sprzętu. W tym przypadku na pierwszym planie stoją liczby ze specyfikacji. Jednak jak pokazuje Facebook nie to jest najważniejsze dla przeciętego Kowalskiego. Wystarczy zestawić parametry Oculus Quest z jakimikolwiek innymi goglami podłączanymi do komputera. Nawet laik zwróci uwagę, że wyjdzie ono marnie dla tych pierwszych. A jednak sprzedaż pokazuje zupełnie coś innego. Popularność Quest zaskoczyła, a wielu sceptyków musiało zmienić swoje zdanie na temat mobilnych sprzętów VR. Aczkolwiek pisząc w liczbie mnogiej zaklinamy rzeczywistość. Tak naprawdę do tej pory istniały jedynie gogle od HTC (Focus/Focus Plus), które można nazwać ‘standalone’. Ciężko bowiem do nich zaliczyć jakiekolwiek rozwiązania typu GearVR czy Cardboard gdzie sercem całego systemu jest zwyczajny smartfon.

htc-vive-focus-plus

Czemu HTC nie odniosło takiego sukcesu skoro klienci tak bardzo docenili sprzęt mobilny od Facebooka? Czy siła drzemiąca w społeczności FB w tym pomogła? Czy może marka Oculus ma większą siłę medialną? Cena z pewnością odegrała dużą rolę. Pytanie jednak jest inne. Czy celem HTC był ‘każdy’? I to jest pytanie, które należałoby postawić. A odpowiedź jest prosta: nie. Czy zatem popełnili błąd? Jak pokazuje sprzedaż Quest czekaliśmy na takie rozwiązania z niecierpliwością. Spojrzeć jednak należy na ten problem z perspektywy czasu. Kiedy HTC Focus pokazało się na rynku w 2018 roku, wirtualna rzeczywistość była na zupełnie innym etapie niż rok później. Może się wydawać, że to jedynie 12 miesięcy. Jednak w technologi XR to momentami przepaść. Wraz z premierą HTC Vive Pro w 2018 roku firma jednoznacznie określiła swojego odbiorcę dając tym samym do zrozumienia, że ich celem jest półka premium. I tak też jest do dzisiaj.

Premium przez duże, bardzo duże ‘P’

Jednak w porównaniu z fińskim producentem, HTC wydaje się być jedynie dziecięca zabawką. To co pokazało nam Varjo w tym roku może szokować z dwóch powodów. Bezsprzecznie pierwszym z nich jest cena. Mamy do czynienia z absolutnym liderem na rynku. Zwłaszcza po ogłoszeniu ich najnowszego produktu Varjo XR-1 Developers Edition za jedyne $9.995 dolarów. Czy cena ta jest adekwatna do jakości? I to jest drugi powód dlaczego Varjo jest liderem.

Bionic Display pozwalający uzyskać rozdzielczość zbliżoną do ludzkiego oka jest niezaprzeczalnie najlepszym wyświetlaczem jaki możemy mieć w goglach VR. Jednak jak to w życiu bywa, nie ma róży bez kolców. Jedynym problemem Varjo jest ich niewielkie pole widzenia w granicach 86 stopni. Jednak jak twierdzi sam producent, firmy inżynieryjne z jakimi przyszło im współpracować największy nacisk kładą na jakość obrazu. To ono jest najważniejsze w procesach projektowania czy testowania w środowiskach, które są zbliżone do rzeczywistych.

Pomiędzy tymi granicami jakie wyznaczyły dwie firmy, Varjo i Oculus, 2019 rok przyniósł całą gamę urządzeń, w których każdy znajdzie coś dla siebie. HP, Valve, HTC i Pimax świetnie wypełniły środek przestrzeni gdzie klientem jest praktycznie każdy. To tutaj odbywa się największa walka o rynek. I to tutaj zaczyna się walka na cyferki w specyfikacji. Ciężko jest wyłonić zwycięzcę w tej kategorii bo jak to zazwyczaj bywa każdy z nich wnosi coś nowego, unikatowego.

Wirtualna rzeczywistość ewoluowała

Proces z jakim mieliśmy do czynienia w tym roku wydaje się naturalny. Kompaktowość urządzeń, prostota używania, coraz większy nacisk na rezygnacje z latarni na rzecz śledzenia inside-out. To nie jest rewolucja, a efekt dostosowywania się do rynku i jego wymagań. Dodatkowym motorem napędowym było hasło 5G, które coraz bardziej wpływa na rozwój urządzeń. Mobilność staje się hasłem przewodnim. Czy zatem mamy do czynienia z ciszą przed burzą? Czy proces, którego byliśmy świadkami jest iskrą, która spowoduje eksplozję technologii VR w najbliższym czasie? Odważę się powiedzieć, że tak. To jest wstęp do rewolucji w jakiej przyjdzie nam brać udział.

HTC Vive Cosmos
HTC Vive Cosmos

Rewolucja jednak zaszła i mało kto o tym wie lub docenia. Nazwijmy ją ‘Cichą Rewolucją‘ bo tak naprawdę jej siła drzemie w społeczeństwie. Google w 2019 roku jednoznacznie określiło kierunek, w który chce rozwijać technologię rozszerzonej rzeczywistości. Mało tego, porzuciło wszelkie prace nad technologią VR co spotkało się ze spora krytyką, według mnie niesłuszną.

AR dla wszystkich

Rozszerzona rzeczywistość choruje od dłuższego czasu. O jej chorobie pisaliśmy i tak naprawdę od tego momentu nie widać zbyt dużej różnicy ani nie widać zmian na horyzoncie. Olbrzymi potencjał drzemiący w niej samej nie może znaleźć ujścia. To czym tak naprawdę ma być ta ‘cicha rewolucja’? W czym drzemie jej moc? W urządzeniu, z którym nie rozstajemy się nawet w miejscu ,do którego sam król chadzał pieszo.

arkit20
żródło: apple.com

Od wielu lat toczy się zacięta walka zwolenników i przeciwników dwóch potęg. Google i Apple stawały w szranki nieraz i na wielu arenach. To samo dotyczy technologii AR. Od czasu pojawienia się silników ARKit i ARCore mamy do czynienia z istnym wyścigiem zbrojeń. Co rusz wydawane są nowe wersje udostępniające nam kolejne nowości. Jednak widać w nich różne ścieżki jakie obrały firmy. Google z racji bycia absolutnym monopolistą rynku wyszukiwarek idzie w kierunku możliwości integracji danych z ich wizualną prezentacją. Z drugiej strony ewolucja nawigacji przy wykorzystaniu Google Maps pozwoli na jeszcze łatwiejsze i bardziej intuicyjne odnajdywanie się w przestrzeni. Apple z racji posiadania zamkniętego i hermetycznego środowiska może pozwolić sobie na większe wsparcie sprzętowe dla AR. Ich najnowsze czipy A13 Bionic z systemem Neural Engine pozwalają już rozpoznawać ludzka postać. Tym samym rozszerzona rzeczywistość może już z powodzeniem być wykorzystywana do śledzenia naszych ruchów. A wszystko przy wykorzystaniu jedynie telefonu.

Okulary (nie)AR

Tak jak kilka lat temu z ust wszystkich nie schodziło z ust słowo “smartwatch” tak w tym roku hitem są okulary AR. Jest z nimi jednak pewien kłopot, który spowodowany jest praktycznie przez samych producentów. Zbytnia ufność w siłę marketingową słowa ‘AR’ sprawiła, że wiele osób łapie się w pułapkę.

Większość sprzętu sygnowanego określeniem ‘okulary AR’ nie jest tym czym być powinno. Wszak nie można nazwać okularów z wyświetlaczem na soczewce okularami rozszerzonej rzeczywistości o czym już pisaliśmy. Jednak idea takiego sprzętu nie schodzi z pierwszych stron serwisów technologicznych. Jesteśmy coraz bliżej wejścia na rynek takiego rozwiązania. A wszystko to co dzieje się wokół to świetna reklama dla tych, którzy na co dzień nie śledzą najnowszych trendów.

Czy można zatem powiedzieć, że w 2019 roku nastąpiła rewolucja w technologii rozszerzonej rzeczywistości? Nie była ona może tak spektakularna jak pierwsza premiera iPhone’a, jednak spójrzcie na swoje telefony komórkowe. Leżą teraz obok was na biurku lub czytacie na nich ten tekst. Już teraz drzemie w nich olbrzymi potencjał, o którym możecie nawet nie mieć pojęcia.

hands-with-spatials-remote-meeting-app-microsoft-hololens.1280x600
źródło: next.reality.news

Technologia XR na pewnej płaszczyźnie ma jednak trochę pod górkę. Można odnieść wrażenie, że przyszłość jej jest nieznana i mówiąc delikatnie nie wygląda najlepiej. Mixed Reality od początku była zarezerwowana jedynie dla branż tj. medycyna, inżynieria czy przemysł militarny. W 2018 roku miało ulec to zmianie. Jednak coś poszło nie pomyśli twórców.

Czy Magic Leap pogrzebało swoją wizję, a tym samym MR?

Hololens i Mixed Reality to nierozłączna para. W zasadzie to właśnie Microsoft wykreował pojecie MR i rozpoczął jej propagowanie. Jednak sama idea nie była nowa bo już kilka lat wcześniej firma Meta pracowała nad podobnym rozwiązaniem. Jednak nie mogła mierzyć się finansowo z gigantem z Redmond. Skończyło się fiaskiem całego przedsięwzięcia. Magic Leap miało być złotym środkiem z jednej strony oferującym to co Hololens jednak o wiele tańszym. 2018 rok to premiera najbardziej wyczekiwanego sprzętu w branży XR. Nikt nie liczył na dziesiątki tysięcy sztuk sprzedanych w roku premiery jednak to co stało się później zaskoczyło wszystkich.

magic-leap-one-creator-edition
źródło: MagicLeap

Rony Abovitz szybko reagował na napływające informacje o 6.000 sztuk sprzedanych w przeciągu pierwszych 6 miesięcy od premiery. Nie napawały one optymizmem. Patrząc na aplikacje dostępne na stronie producenta także nie wygląda to kolorowo. Magic Leap, najbardziej doinwestowany startup 2019 roku staje się najbardziej przeinwestowanym startupem 2019 roku. To co miało być rakietą na księżyc staje się pomnikiem przerośniętych ambicji. Czy odbije się to czkawką dla rynku technologii MR i czy nastąpił jakikolwiek ruch na przód?

Hololens 2 idzie swoim torem

Lutowa premiera Hololens 2 przyniosła powiew świeżości. Lepiej, więcej, szerzej to hasła, które świetnie określą ten sprzęt. Można jednak odnieść wrażenie, że Hololens staje się pomału konkurencją sam dla siebie we własnej kategorii. I to zamkniętej kategorii do której wejść mogą tylko najlepsi. Niestety ML do nich nie należy. Od samego początku byłem wielkim optymistom i szczerze kibicowałem oraz wierzyłem w sukces ML. Wierzyłem, że w 2019 roku zbudują oni silne fundamenty, na których będą budowane kolejne firmy chcące mierzyć się na rynku mixed reality. Bo właśnie ta technologia była “złotym Graalem” XR.

Stało się jednak inaczej, a Varjo pokazało jak widzi przyszłość i gdzie w niej jest miejsce dla MR. Tak w zasadzie to jej tam nie ma. Tym samym rozwój oraz przyszłość MR został delikatnie przypieczętowany.

2020, 2021, 2022…

Czy chcielibyście znać przyszłość? Wiedzieć co i kiedy się wydarzy? Pewnie w przypadku losowań Lotto chętnych by nie brakowało ale kto by chciał znać datę swojego końca na tym świecie. Łatwo jest krytykować to co się wydarzyło jednak trudniej jest wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość. Przyszłość technologii AR, VR i MR według mnie jest jasna. Wszystko dąży do ujednolicenia ich trzech pod jednym szyldem XR, który dzisiaj jest jedynie ogólną ich nazwą, kategorią. X-Reality to nazwa z jaką będziemy mieli do czynienia coraz częściej w coraz szerszym aspekcie.

Ewolucja czy rewolucja? Czy można jednoznacznie określić ten rok? Nic nie jest czarno białe. Więc jeśli ewolucja była by liczbą zero, a rewolucja liczbą jeden to rok 2019 określiłbym jako dokładnie połowę, 0.5. A wiecie co jest najbardziej ekscytujące w nowym roku? To, że nie wiemy co nas czeka jutro.