Ze wszystkich dostępnych gogli VR na rynku, bez wątpienia Varjo plasuje się na podium w kategorii cena. Ich produkty od początku zarezerwowane były dla przemysłu. Jednak wersja deweloperska XR-1 pobiła wszelkie rekordy ceny.

Wersja XR-1 to tak naprawdę ewolucja pierwszego modelu VR-1, który już nie jest w sprzedaży. Został zastąpiony dwoma wersjami VR-2 i VR-2 Pro. Na odbywającej się właśnie imprezie I/ITSEC 2019 w Orlando Varjo dumnie ogłosiło, że edycja deweloperska gogli XR-1 jest już dostępna w sprzedaży. Możecie się ustawić w kolejce chętnych. Nie postoicie długo bo zapewne będzie chyba krótka.

To co wyróżnia model XR-1 od pozostałej gamy produktów to dwie kamery 12Mp znajdujące się w przedniej części. To właśnie dzięki nim możliwe jest doświadczanie płynnego przejścia pomiędzy dwoma technologiami: VR i MR. Żaden sprzęt będący na rynku tego nie potrafi. Jeśli ktoś potrzebuje argumentów potwierdzających możliwości gogli to zapewne Volvo jest najlepsza karta przetargową. Zresztą Szwedzi mają swój udział finansowy w edycję XR-1 bo częściowo wyłożyli na to z własnego portfela.

vovlo-varjo-xr1
Magia marketingu czy faktyczna rewolucja

Czy aby finów nie poniosła ułańska fantazja? Sprzęt XR potrafi kosztować wiele co od zawsze pokazywał Microsoft ze swoja wersją Hololens. Tutaj ludzie chwytali się momentami za głowy. Jednak przy Varjo, Hololens staje się drobnym wydatkiem. Pamiętać należy, że zakup samych gogli XR-1 (cena to dokładnie $9.995) nie wiele Wam da. Musicie dokupić do tego oprogramowanie firmy wraz z pakietem wsparcia za dodatkowe $1.995 dolarów. Robi się coraz lepiej. Co za to otrzymujecie? FOV w okolicach 87 stopni, Bionic Display czyli 60 PPD (~ 3000 PPI), śledzenie wzroku i parę innych mniej lub bardziej ciekawych rzeczy. Jednak dalej mamy do czynienia z goglami zakładanymi na głowę podobnie jak konkurencja.

Many companies understand the benefits of implementing virtual and mixed reality into their workflows, but haven’t had access to technology sophisticated enough to create photorealistic, 3D content and simulations.

Urho Konttori, Chief Product Officer, Co-Founder Varjo

I tu tkwi haczyk. Finowie znaleźli sposób jak przemycić w jednym urządzeniu tak naprawdę wszystko to, co dzisiaj kryje się pod skrótem XR. Znaleźli drogę jaką musi pokonać technologia przez najbliższe 5-7 lat. Można chyba nawet powiedzieć, że wskazują kierunek w jakim powinniśmy iść.

We are excited to bring the XR-1 Developer Edition to market as the industry’s first device that can flawlessly blend the virtual with the real world like never before – pushing the boundaries of what’s possible in training, design and research.

Urho Konttori, Chief Product Officer, Co-Founder Varjo
VR+AR+MR=Varjo

Nie wszyscy się na pewno z tym zgodzą. Mianowicie wedle przysłowia “jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego”. Ale spójrzcie na wasze telefony komórkowe, a w zasadzie smartfony. Pojęcie “telefonu” jest już nieaktualne ponieważ urządzenia te służą do wykonywania połączeń telefonicznych tylko w niewielkim procencie. Dokładnie taka sama sytuacja ma miejsce w technologiach XR. Wirtualna, rozszerzona czy mieszana rzeczywistość dzisiaj są osobnymi bytami ze sprzętem dedykowanym. Jednak za parę lat nie będziemy mieli do czynienia z goglami VR czy telefonem z AR. Technologia XR będzie stanowiła osobny byt, osobną kategorię, która będzie wynikiem wieloletnich prac nad wirtualnym odzwierciedleniem otaczającej nas rzeczywistości.

Jednak czy warta jest ona wydania $10.000 dolarów? Tutaj można dyskutować. Postęp technologiczny jednak kosztuje, a jak wiemy z historii i kreatorzy się cenią. Na myśl przychodzi mi firma Apple, której produkty do pewnego czasu schodziły na pniu pomimo kosmicznej ceny. Ale posiadając sprzęt z logiem nadgryzionego jabłka miało się poczucie uczestniczenia w rewolucji albo ewolucji. Czy Varjo chce iść w ślady firmy z Cupertino? Ja trzymam za nich kciuki.