Każda kolejna iteracja jakiegokolwiek sprzętu elektronicznego jest lepsza, wydajniejsza czy lżejsza. Zastanawiające jest zawsze, gdzie kończy się granica, ale jest ona zawsze przesuwana przez producentów. Varjo niebywale przesunęło granicę możliwości swojego sprzętu. I, co najciekawsze tyczy się to też cen.

Informacja ta zapowiadana już była od kilku dni na oficjalnym blogu Varjo. Tak na dobrą sprawę nikt nie wiedział czego się spodziewać. Dzisiaj już wiemy, że modele VR-1 czy XR-1 to już nie topowy sprzęt XR, a dziecinne zabawki w porównaniu z najnowszym ich dziełem. Mamy szersze pole widzenia, śledzenie inside-out, nowy design i nowe ceny. Oczywiście nie ma się co łudzić, że sprzęt ten trafi pod strzechy domów. Nic z tego, dalej jest to naprawdę wyspecjalizowany kawałek technologii przeznaczony bardziej dla przedsiębiorstw i instytucji.

Varjo XR-3

Na jakie zmiany możemy liczyć?

Pole widzenia i rozdzielczość

Te dwa punkty to jest coś z których słyną Finowie. Ich rewolucyjny wyświetlacz Bionic Display nie ma praktycznie konkurencji na rynku. Jakość obrazu porównywalna z rozdzielczością oka daje niesamowite możliwości. Jednak coś za coś. Modele VR-1 / XR-1 nie szczyciły się zbyt dużym polem widzenia, które oscyluje w granicach 86 stopni. Nowe modele wprowadzają tutaj poważne zmiany.

W porównaniu do modeli wcześniejszych stanowczo poprawiło się pole widzenia. VR-1 mogło się pochwalić polem 26 stopni horyzontalnie i 16 stopni wertykalnie. Mówimy tutaj oczywiście jedynie o środkowym polu widzenia, który ma największą rozdzielczość. W nowych modelach zwiększono pole do 27 x 27 stopni. Jak widać FOV wertykalne zostało znacząco podniesione o ponad 10 stopni. Ale to co robi największe wrażenie to zagęszczenie pikseli. Udało się podbić i tak już wyśrubowaną wartość pierwszych modeli z 62 do 71 pikseli na stopień! A to oznacza ponad 9,5 miliona pikseli na oko. Dla porównania model HP Reverb G2, który posiada jeden z najlepszych wyświetlaczy, posiada raptem 4,5 miliona pikseli na oko. To daje do myślenia.

Jeśli chodzi o pole widzenia całego ekranu, tutaj także nastąpiła olbrzymia zmiana. Z niewielu ponad 85 stopni wartość ta została podbita do 115 stopni. A to oznacza, że pięta achillesowa Varjo jaką było właśnie FOV przestaję nią być. Ten wynik stawia gogle wśród konkurentów.

Śledzenie wzroku i automatyczne IPD

I nie, nie znajdziemy tutaj systemu Tobi jaki zazwyczaj montowany jest w headsetach VR. Varjo szczyci się najdokładniejszym systemem śledzenia wzroku na rynku działającym przy odświeżaniu 200Hz. Wyraźnie podkreślają przy tym, że jest to ich własne rozwiązanie. Dzięki temu headsety VR-3 i XR-3 mogą korzystać z technologii renderingu skupionego (foveated rendering).

Headsety te wyposażone są także w automatyczny system ustawiania IPD. Użytkownicy nie będą musieli znać lub ustawiać na przysłowiowego czuja rozstawu soczewek. Rozwiązanie wygodne i cenione, oby jak najszybciej trafiało do tańszych headsetów. Wisienką na torcie jest system śledzenia dłoni. W tym przypadku Varjo skorzystało z pomocy doświadczonej firmy jaką jest Ultraleap. Nie ona jedyna korzysta z tego systemu, jest on popularny i naprawdę dopracowany.

Jak wiemy modele XR-3 i VR-3 różnią się od siebie podstawową funkcja jaką jest technologia passthrough. Model XR-3 pozwala widzieć otaczająca nas przestrzeń, ale może ona zostać wzbogacona o elementy wirtualne. W tym przypadku możemy odnieść wrażenie, że ocieramy się tutaj o technologię Mixed Reality. Wszyscy użytkownicy headsetów Quest 1/2 mogą także korzystać z “podglądu” otoczenia. Ale to jak wygląda ona przez kamery Varjo XR-3 naprawdę robi wrażenie. Producenci nagrali specjalny film, aby pokazać, z jak wysoką jakością mamy do czynienia.

Cena

Tutaj Varjo nigdy nie błyszczało, lecz umówmy się, że cena jest adekwatna do tego co otrzymamy. I niespodzianka, ponieważ jest delikatnie taniej. Model XR-1 wyceniany był na $11.000 dolarów, a cena modelu XR-3 to zaledwie $7.000 dolarów. Zaś model VR-3 to już “tylko” $4.000 dolarów. Oczywiście w stosunku do pozostałego sprzętu na rynku, ceny przebijają nawet HoloLens 2 od Microsoft, który należy do jednych z najdroższych. Czy zatem znajdą one swoich nabywców?

Oczywiście, że tak. I oczywiście, że szybko nie trafią w ręce pojedynczych konsumentów. Bo nie taki jest plan firmy. W większości koncentruje się ona na produkcji najlepszych, profesjonalnych zestawów XR na rynku dla biznesu. I na chwilę obecną nie ma żadnych sygnałów, aby to się zmieniło.