No może nie jest to oficjalna informacja od Apple, ale wiele wskazuje na to, że może w niej tkwić ziarno prawdy. Ale czy tego typu sprzęt ma szanse wejść na rynek i go podbić?

Nie jestem i nigdy nie byłem fanem plotek oraz teorii spiskowych. Podchodzę do nich z olbrzymim dystansem. Ale szum medialny jaki zapanował na temat potencjalnego headsetu od Apple oraz źródło tej informacji sprawiają, że warto się nad tym pochylić.

Informacja ta wypłynęła z serwisu theinformation.com, ale już od pewnego czasu po sieci krąży tajemniczy produkt pod nazwą kodową N301. I to właśnie on stanowi zagadkę, którą wszyscy starają się rozwiązać. Pierwszy raz informacja taka ukazała się w 2019 roku i miała nawiązywać do produktu zbliżonego do Oculus Quest. Miał być to lekkim i kompaktowy headset VR. Raptem miesiąc temu kolejny serwis donosił, że udało mu się dotrzeć do informacji na temat komponentów jakie zastosowano w tajemniczym N301. Headset był już w fazie pierwszych prototypów i nawet spekulowano jaki procesor go zasila.

Jednak powyższe informacje są niczym w porównaniu z tym co właśnie wyciekło (oczywiście czysto teoretycznie). I można się spierać o prawdziwości tych doniesień, ale spróbujmy się chwilę nad tym zastanowić. Na ile mogą być one prawdziwe.

Dual 8K

Pimax, Varjo czy XTAL właśnie stracili inicjatywę, bo wielki brat z Cupertino, mówiąc kolokwialnie, pozamiatał. Czy w 2022 roku (rzekoma data zaprezentowania produktu) tego typu sprzęt ma prawo zaistnieć na rynku? Śmiem twierdzić, że i owszem. Jednak zastanówmy się nad konsekwencjami. A w zasadzie nad jedną z nich: zasilanie. Jeśli mówimy o sprzęcie lekkim i kompaktowym to rozumie się przez to autonomiczne okulary. Czyli posiadające własne zasilanie. Obecna “generacja” headsetów pozwala na mniej więcej od 2 do 3 godzin zabawy na jednym ładowaniu przy rozdzielczościach czterokrotnie mniejszych (mówiąc w przybliżeniu). Jakim więc zasilaniem należy się wspomóc aby obsłużyć taką ilość pikseli zachowując przy tym minimum 72Hz odświeżania. Oczywiście jest to wartość minimalna i każdy z nas wie, że odchodzi ona do lamusa.

Rozwiązanie tego problemu jest proste: renderowanie skupione. W ten sposób oszczędzamy masę energii. Ale żeby to zadziałało headset musi być wyposażony w:

Śledzenie wzroku

Dzisiaj nie jest to już ficzer z okolic fizyki kwantowej. Ale fakt niezaprzeczalny jest taki, że do pewnego momentu był to jedynie gadżet na który nie wielu miało pomysł. Jak się okazało szybko zostało to zaadaptowane w celach oszczędności zasobów. I na dzień dzisiejszy jest to podstawowe użycie tego mechanizmu. Nasz wzrok ogarnia jedynie wycinek całego obrazu. I to właśnie on powinien być renderowany w najwyższej, możliwej rozdzielczości. Reszta, czyli widzenie peryferyjne jest nieistotne z punktu widzenia niedoskonałości obrazu.

Foveated_Rendering

Doniesienia potwierdzają, że headset będzie wyposażony w system śledzenia wzroku. Jaki? Tego oczywiście nie wiemy. Większość producentów używa sprawdzony już system Tobi. Czy Apple pójdzie w te ślady? Obawiam się, że zrobią to po swojemu. Podobnie jak system śledzenia inside-out oparty o:

12 kamer

Czasem jeśli czegoś jest dużo to znaczy, że będzie dobrze. Aczkolwiek przesadzić też można. Pytanie na ile wiadomość o 12 kamerach jest prawdziwa. Nawet wliczając w to kamery do śledzenia wzroku, 12 sztuk to duża ilość. Przy założeniu, że do naprawdę dobrego śledzenia inside-out wystarczy maksymalnie 6 (4 posiada Quest, ale na upartego można jeszcze dorzucić jedną na górze drugą na dole), gdzie w takim razie reszta? Mówi się, że headset ma mieć daleko rozwiniętą technologię passthrough. Czyli można by dorzucić jeszcze 2 kamery do badania głębokości. No aż ciśnie się na usta LiDAR. W tym przypadku nie wyobrażam sobie niczego innego.

Zbierając to wszystko razem, urosło to do rangi absolutnego kilera wszystkiego co do tej pory widzieliśmy. Sprzęt o niebotycznej rozdzielczości oraz możliwościach AR/MR. A wszystko to za jedyne:

$3.000 dolarów

Wszystkie powyższe doniesienia są do przyjęcia oraz z biznesowego punktu widzenia mają sens. Ale co z tą ceną? I tutaj mam pewien problem. Nie wiem czy Apple czuje się już na tyle silne aby oferować sprzęt klasy enterprise (cena na to wskazuje) w branży XR? Paradoksem Apple jest odejście od idei Steva Jobsa, który pragnął aby każdy miał swojego Mac’a. Logo z nadgryzionym jabłkiem kojarzyć się miało ze sprzętem przyjaznym, łatwym w użyciu oraz szeroko dostępnym. Ostatnie lata jednak pokazują, że liderowanie w segmencie technologicznym już nie jest takie wyraźne. A produkt opuszcza strefę komfortu i wspina się jedynie na półkę premium. I tutaj pytanie, czy technologia XR gotowa już jest na półkę premium?

$3.000 dolarów to nie jest najdroższy sprzęt w branży. Varjo posiada headset za $10.000 dolarów, XTAL trochę mniej, a Canon przebija wszystko. Ale powyższe produkty powstawały z myślą o zastosowaniu sticte inżynieryjnym i dosyć niszowym. Apple chyba ma inne plany.

Tim Cook, podobnie jak Jobs uwielbia otaczać produkty aurą tajemniczości. To jedna z dewiz Apple. Z tym, że mnie to trochę zaczyna drażnić. Szum wokół rzekomych okularów AR siany od roku nagle przygasł, bo pojawił się nowy. I tak naprawdę głęboko zastanawiam się na jakim etapie mogą być prace nad jednym czy drugim. Czy to nie jedynie zasłona dymna, aby “zostać w temacie”. Czas pokarze.