Ostatnio sporo się dzieje w kwestii lokomocji w wirtualnej rzeczywistości. Świadczy to o tym, że temat nie został wyczerpany albo że obecne rozwiązania są niewystarczające. AgileVR to kolejna iteracja urządzenia, które ma nam pomóc w przemieszczaniu się. Czy tego typu urządzenia zyskają na popularności?

Patrząc na wszelkie materiały video pokazujące najróżniejsze sposoby i próby wymuszenia ruchu gracza z headsetem VR śmiem twierdzić, że chyba nie tędy droga. Aczkolwiek jest to najpewniej ostatni krok jaki może zostać podjęty przed próbą ingerencji bezpośrednio w nasze zmysły ruchu. Łatwo nam przyszło z oszukaniem naszego wzroku. Ale mobilność to kompletnie inna para kaloszy. Dodatkowo czynnikiem pchającym nas w kierunku takich rozwiązań są problemy z percepcją i związane z tym niedogodności. Choroba lokomocyjna może skutecznie zniechęcić z dalszego używania sprzętu VR. Ale to truchtanie w miejscu… no nie wiem.

Firma Mechatech zapatrzyła się chyba na wszelkiej maści egzoszkielety i postanowiła obrać właśnie taki kierunek. Egzoszkielet to może za dużo powiedziane. Mówimy tutaj jedynie o części obejmującą naszą dolną część ciała. AgileVR przypominają trochę sprzęt ortopedyczny usztywniający nasz staw kolanowy. Dzięki takiej konstrukcji możemy dokładnie śledzić ugięcie kolan, a to już krótka droga do wykrywania naszego ruchu.

AgileVR rozpoznaje podstawowe ruchy tj. ruch do przodu i do tyłu, na boki, skok oraz przykucnięcie. Wszystkie ruchy rozpoznawane są relatywnie do pozycji samego headstetu i kontrolerów. Oczywiście dołączona aplikacja pozwala na pełną kalibrację całego systemu. Ten z kolei łączy się z naszym “szkieletem” za pomocą protokołu Bluetooth.

Całość jest kompatybilna z praktycznie każdym zestawem VR dostępnym na rynku, od Vive i Oculus, a na Pimax i WMR kończąc. Dodatkowo firma chwali się już pokaźną biblioteką gier z jaką są kompatybilni.

Kat Loco vs AgileVR

Nie jest to jedyne rozwiązanie dostępne na rynku, które wymusza na nas “truchtanie” w miejscu. Kat Loco jest dobrym przykładem konkurencji. Jego budowa opiera się na małych urządzeniach wielkości krążka do hokeja, które przypinamy w okolicach kostek i pasa. Dzięki takiemu położeniu dostajemy dokładne informacje o pozycji naszych nóg względem pasa, głowy i kontrolerów.

Wydaje się, że Kat Loco jest systemem prostszym w kwestii samej konfiguracji. Przypięcie urządzenia do paska to dosłownie sekunda. Całość jest bezprzewodowa i także współpracuje z większością sprzętu VR. Jaki byłby werdykt z porównania obu systemów? Ciężko powiedzieć. O ile Kat Loco jest już w sprzedaży, o tyle AgileVR rozpoczął swoja kampanię na serwisie Kickstarter. Po 6 dniach zebrali niecałe 10% potrzebnej kwoty.

Dalej jednak twierdze, że tego typu sposób poruszania się chyba nie wejdzie do szerszego kanonu. Z pewnością ułatwi to wszystkim wyjadaczom gier VR gdzie lokomocja to podstawa (ukłon w stronę fanów Pavlov’a). W tym przypadku 30 minutowa sesja może skończyć się niezłą zadyszką. Ale patrząc na to z drugiej strony będzie to także ciekawa forma ucieczki od “kanapowego” stylu życia.