YesEyeSee to nie tylko publikacje, artykuły i wywiady. To także wiedza, projekty oraz olbrzymi bagaż doświadczenia, którym dzielimy się z naszymi klientami. Dajemy wsparcie technologiczne, biznesowe i projektowe.

Pisząc to nie mogę uwierzyć, że moje palce, które lądują na klawiaturze wyprodukowały taką ilość liter. Zajęło to niecałe dwa lata. Tym samym doszedłem do wniosku, że chyba czas najwyższy, aby wejść na wyższy poziom, ale żeby tego dokonać trzeba się trochę otworzyć.

Wierzcie czy nie, ale pomysł serwisu, który właśnie czytacie powstał w samochodzie na trasie Warszawa-Gdańsk. 5-cio godzinna burza mózgów zaowocowała nazwą, logotypem, zarezerwowaną domeną oraz częściowo kontentem, jaki gromadziłem od miesięcy ale nie miałem się z kim dzielić. Mówią, że wielkie pomysły powstawały w garażu. Nasz powstał w trasie. Pytanie czemu o VR, a nie o hodowli jedwabników? No i tutaj wkraczam do akcji ja, Bartłomiej Przybylak.

Kiedy hobby staje się pracą

Podobno nie jest wskazane, aby nasze ulubione zajęcie czy hobby stało się naszą pracą. Ponieważ przestaje być hobby więc automatycznie przestaje być tym co robimy w wolnym czasie. Zaczynamy na tym zarabiać. Z drugiej strony zarabiamy na tym co lubimy. Więc jak to jest? Dobrze czy źle. Tego jeszcze do końca nie wiem, na pewno mogę dodać, że nie jest łatwo. Przez ponad 15 lat zaliczyłem kilka własnych biurek w firmach z branży programistycznej. Na szczęście zaraz po studiach zacząłem to do czego się przygotowywałem przez lata. 15 lat klepania kodu siłą rzeczy robi z człowieka potężne źródło wiedzy praktycznej. A gdzie w tym wszystkim XR? Przypadkiem jedno ze zleceń wypadło dokładnie w momencie kampanii gogli Oculus DK1. Firma kupiła, a ja kodowałem. Miłość od pierwszego wejrzenia? Nie.

Łezka w oku się kręci

Pierwsze projekty były szybkie i proste. Ale jak czas pokazał rynek nie był jeszcze na tyle otwarty, żeby przyjąć tą technologię z otwartymi rękami. Podobnie sytuacja miała się z rozszerzoną rzeczywistością. Nudne, czarno-białe markery nie robiły furory. Sytuacja zmieniła się delikatnie, kiedy Vuforia pokazała światu, że umie “czytać” kolorowe zdjęcia. Ale spektakularnego bumu nie było. Dopiero w 2016 roku Hololens, HTC Vive, nowe Oculusy, Windows Mixed Reality… człowiek poczuł się jak w święta bożego narodzenia.

Czas na nowe rozdanie – ewangelizacja

Coś drgnęło. Zaczęto szerzej interesować się tak VR jak i AR. Coraz więcej publikacji, coraz więcej artykułów i jeszcze więcej kodu do przetestowania. I tak oto nastał 2018 rok, kiedy postanowiłem opuścić strefę komfortu i zacząć sprzedawać swoją wiedzę.

Serwis YesEyeSee to jedynie spis treści książki, jaką piszemy od ponad 2 lat.

Publikacje jakie znajdujecie na naszej stronie stanowią ułamek wiedzy jaką posiadamy. Ale jest to ułamek konieczny abyśmy mogli realizować cele naszych klientów. Dzięki potężnemu zapleczu wiedzy pochodzącej z przeróżnych źródeł jesteśmy w stanie dopasować potrzeby naszych klientów do niemalże każdego zadania.

Czy możemy nazwać się studiem VR? Może jesteśmy zespołem ambitnych, młodych pasjonatów technologicznych z nietuzinkowymi pomysłami? Czy nasze projekty są profesjonalne? A czy przez przypadek już gdzieś tego nie słyszeliście? Możemy się podpisać pod tymi określeniami. Ja jednak wolę użyć czegoś co usłyszałem na jednym z naszych spotkań z klientem:

Jesteście ewangelistami technologii XR

Autor: nie podam 🙂

Czemu tak? Bo tak naprawdę naszym zadaniem nie jest wklepanie kolejnych setek linii kodu, aby odbębnić kolejny projekt. To właśnie ewangelizacja stoi u podstaw naszych działań. Propagujemy, uczymy i co najważniejsze dzielimy się naszą wiedzą. I teraz najistotniejsze: korzystacie z niej ZA DARMO na łamach serwisu! Znajdźcie drugich takich wariatów.

Ale aby dalej rozwijać gałąź DARMOWĄ! jaką jest serwis YesEyeSee musimy podejmować wyzwania komercyjne. I tak o to dochodzimy do grande finale.

Marka

Ostatnio jeden z naszych czytelników określił YesEyeSee jako swoistą, młodą markę. Marka zawsze kojarzyła mi się ze sklepami odzieżowymi albo perfumerią. Budowanie marki to proces, który wyobrażałem sobie jako coś rozpoczętego świadomie w danym okresie i trwającego do uzyskania rezultatu. W naszym przypadku nie było momentu postanowienia “Budujmy nasza markę od dzisiaj!” Jak się okazuje robiliśmy to nieświadomie w tle naszych działań. I teraz zaczynamy robić to bardziej świadomie. Działamy zaplanowani, konsekwentnie i z określonym celem.

Was jako naszych czytelników, słuchaczy, widzów i klientów widzimy razem z Nami. Wysłuchamy Was, pomożemy, podpowiemy, a jak będzie trzeba to zaprojektujemy razem z Wami Wasz produkt.