Francuzi tak jak obiecali tak zrobili. O 23:00 polskiego czasu na konferencji SPIE w San Francisco ujawnili światu swój pierwszy produkt technologii VR i AR. Wygląda na to, że wchodzą do gry z całkiem pokaźnym orężem.
Lynx to niewielki startup z siedzibą we Francji, który postanowił stworzyć własne gogle VR/AR. Ale nie byle jakie. Od początku stanowiły nie lada ciekawostkę. A to za sprawą próby połączenia dwóch technologii. Domyślać się można było, że chodzi tutaj o pass-through. I tak właśnie jest. Zresztą nie są oni pierwszym producentem, który stara się ujednolicań technologię XR. Varjo oraz XTAL posiadają w swojej ofercie takie rozwiązania.
Co wiemy
Pierwsza rzecz to same gogle. Lynx R1 to zestaw standalone, który nie wymaga podłączenia do komputera. Jego konstrukcja nie jest nowatorska, przypomina rozwiązanie znane z pierwszej wersji HP WMR czy HTC Cosmos. Mówię tutaj o systemie flip-up dzięki, któremu optyka może być odchylana do góry. Docenią to zwłaszcza ludzie pracujący na co dzień w goglach.
Na przedniej obudowie można zauważyć 4 wbudowane kamery. Jak nie trudno się domyślić w goglach standalone zastosowano śledzenie inside-out. 2 kamery czarno-białe służą do trackingu. Ale pozostałe dwie to już kamery RGB. I to właśnie dzięki nim sprzęt ten może także służyć do technologii AR. Ale to nie wszystkie kamery jakimi może pochwalić się Lynx. Gogle posiadają także 2 kamery podczerwieni do śledzenia wzroku. Jak na sprzęt standalone musicie przyznać, że wygląda to naprawdę dobrze.
Pokarz kotku co masz w środku
Sercem R1 jest najnowszy procesor Qualcomm Snapdragon XR2. I to właśnie dzięki jego możliwościom Lynx może pochwalić się takim wyposażeniem. Na optykę składają się dwa wyświetlacza LCD o rozdzielczości 1.600 x 1.600 każdy i odświeżanie 90Hz. Francuzi zapewniają też, że pole widzenia będzie oscylowało w granicach 90 stopni, a zagęszczenie pikseli jest na poziomie 18 (PPD). To dobry wynik porównując konkurencję. Ale najistotniejsza rzeczą jest optyka jaką tutaj zastosowano. Jest ona określana jako “pryzmat o kształcie katadioptrycznym”. Na zdjęciach można zauważyć, że różnią się one znacznie od tych znanych dzisiaj. To nowatorskie rozwiązanie wygląda na dosyć duże i toporne jednak może mieć asa w rękawie. Tego typu soczewki pozwalają na zminimalizowanie przestrzeni pomiędzy nimi samymi, a wyświetlaczem. To wpływa na rozmiary obudowy (aczkolwiek one same nie wyglądają “filigranowo”)
Na pokładzie mamy także wbudowane audio, 6GB pamięci RAM, dysk 128GB, łączność WiFi oraz Bluetooth 5.0. Baterii ma wystarczyć na 2 godziny zabawy co na tle konkurencji jest wynikiem bardzo dobrym.
Lynx R1 zapomniał o kontrolerach?
Jak zauważyliście na prezentacji nigdzie nie ma mowy o kontrolerach jakie będą dodawane do zestawu. Co to za gogle VR bez kontrolerów, prawda? Ale tutaj was zaskoczę. Gogle od Lynx mają być pierwszymi na rynku, które nie będą musiały posiadać fizycznych kontrolerów. Mają one system śledzenia dłoni, który ma w 100% zastąpić tradycyjną interakcję. W tym momencie moja ciekawość przetestowania ich sięgnęła zenitu. Francuzi muszą być naprawdę pewni swego decydując się na taki ruch. Testuję śledzenie znane chociażby z gogli Oculus Quest i śmiem twierdzić, że do ideału im jeszcze daleko. A tutaj taka niespodzianka.
Lynx wyceniane są na $1.500 dolarów i kierowane raczej do klienta biznesowego. W tym miejscu wymienia się medycynę, inżynierię czy nawet wojsko. Dostępne mają być już tego lata.