Kto by nie chciał nagrywać siebie samego na pięknych tłach. Możliwe jest to jedynie w technologii ‘green screen’ i to w sprzyjających warunkach. A nagrywanie siebie samego w VR to już kompletna frajda? Bigscreen wprowadza według mnie genialną opcję.

Od samego początku Bigscreen był moją ulubioną platformą social’ową. W zasadzie stwierdzenie ‘social’ jest tutaj nie do końca adekwatne. Nie jest to miejsce typowych spotkań z przyjaciółmi, a platforma umożliwiająca wspólne seanse filmowe. I nie obyło się także bez kontrowersji. Wszystko byłoby w porządku jeśli to Bigscreen byłby właścicielem materiału filmowego, który jest udostępniany. Po części to prawda, ponieważ jest możliwość obejrzenia zapowiadanych materiałów. Ale największą zaletą jest możliwość streamowania własnego ekranu. A co się na nim znajdzie zależy już tylko od osoby udostępniającej. Ale wróćmy do sedna sprawy.

Wprowadzana nowość jest także nowinką samej platformy, która do tej pory nie wskazywała na taki kierunek rozwoju. Do dzisiaj jedyne otoczenia w jakich mogliśmy się znaleźć to kilka sal kinowych i wielkie lobby. Ale teraz będziemy mogli je tworzyć sami. I nie będziecie do tego potrzebować kamery i metrów sześciennych zielonego płótna.

Selfie Stick i Streamer Cam

Oprogramowanie daje nam dwa narzędzia, dzięki którym jest to możliwe. Jednak tutaj już należy się wyjaśnienie. Na razie cały proces dostępny będzie jedynie dla headsetów kompatybilnych ze SteamVR. Do tej rodziny zalicza się także Quest 2 ale pod warunkiem, że podłączycie się kablem do PC. To raz.

Oprócz powyższych wymagań, będziecie także potrzebować narzędzia do przechwytywania, np.: OBS. Jest to bezpłatne oprogramowanie do nagrywania funkcją kluczowania kolorem (wolę jednak określenie green screen). Jeśli macie zainstalowaną najnowszą aktualizację Bigscreen w opcjach powinna pokazać się opcja „Green screen” w sekcji „Środowiska”. Ot cała filozofia. Czyżby czekał nas wysyp video montowanych dzięki wirtualnym green screen’om?

Rodzi nam się nowy sposób przekazywania informacji. I kto wie czy nie jest to mała rewolucja w mass-mediach. Możliwości stają się niemalże nieograniczone, a wymagania technologiczne praktycznie żadne.