Śmierć, jak co poniektórzy mówią to początek jakiejś drogi. Tak czy siak nie jest ona łatwa dla bliskich, pozostających przy życiu. Zazwyczaj chcemy jak najszybciej wrócić do “normalnego” życia. Ale to co wymyślili Koreańczycy wcale do tego nie prowadzi. Wręcz przeciwnie.
Południowokoreańska telewizja MBC transmitowała dokument przedstawiający historię, która mnie osobiście mrozi krew w żyłach. Mało tego mam przed oczami jeden z epizodów serialu Black Mirror. To się dzieje naprawdę i nie wróży niczego dobrego. Śmierć stanowi pewną granicę, która chyba nie powinna być przekraczana.
Matka i dziecko
Historia zaczyna się całkiem zwyczajnie (o ile śmierć dziecka można określić jako “zwyczajne”). 7-letnia Nayeon zapada na chorobę HLH (Zespół hemofagocytowy). Jest to rzadkie zaburzenie hematologiczne u podstaw, którego leży nadmierne stężenie i aktywność cytokin prozapalnych w organizmie (cyt. Wikipedia). Cokolwiek by to wszystko oznaczało, niestety dziewczynka zmarła. Oczywiście nie ma co dywagować nad tym jak wielka jest to tragedia dla rodziny. Ale dalsza część historii budzi we mnie burzę uczuć, od lęku do zaniepokojenia.
Otóż południowokoreańskie studio Vive Studios (nie mające nic wspólnego z firmą Vive, poza tym, że używają ich sprzętu), postanowiło odtworzyć postać małej Nayeon. W ten sposób możliwe było spotkanie matki z dzieckiem. W tym celu “posłużyli” się siostrą Nayeon, która uczestniczyła w sesji zdjęciowej. Za pomocą fotogeometrii studio odtworzyło trójwymiarowy model dziewczynki. Przy pomocy technologii motion-capture udało się także odtworzyć mimikę twarzy wraz z kilkoma emocjami. Cały proces trwał 8 miesięcy. A potem…
Spotkanie z zaświatów
Przy użyciu gogli Vive Pro oraz trackerów Vive, mama była w stanie znaleźć się w wirtualnym świecie. A tam spotkać swoje zmarłe dziecko. Dokument niestety ma napisy koreańskie więc ciężko jest wyłapać sens rozmowy. Ale nie trzeba być omnibusem, żeby nie wyczuć emocji samej matki. Pytania dziecka do niej “Czy się boisz?” lub “Czemu tutaj jest tak zimno?” powodują, że mnie włosy się jeżą. Świetny materiał na horror Sci-Fi.
Całość ma przynieść matce ukojenie bo założeniem jest przywołanie najmilszych wspomnień oraz miejsc. Nie jestem psychologiem ale wydaje mi się, że efekt może być zupełnie odwrotny od założonego. W tego typu sytuacjach nie chcemy aby bliska nam osoba po prostu nas zostawiła. Zdjęcia, przedmioty czy miejsca nie pozwalają zapomnieć. Dlatego też wiele osób decyduje się na zmianę miejsca zamieszkania i otoczenia. Tylko po to aby łatwiej pogodzić się ze stratą i zacząć życie niemalże od początku.
Możliwość spotykania się ze zmarłym (jakkolwiek to dziwnie brzmi) może powodować zatracanie się w jednej chwili. Zamknięcie się na obecną rzeczywistość może doprowadzić do obłędu, a tutaj już krótka droga do kolejnego pogrzebu.
Temat ciężki jednak porusza bardzo ciekawy aspekt naszego życia. I chyba była to tylko kwestia czasu aż zaczną pojawiać się próby ożywienia osoby zmarłej w wirtualnej rzeczywistości. Mogą tam biegać wymarłe dinozaury to czemu nie nasz pradziadek. Jednak jest to bardzo cienka granica, na którą trzeba uważać. Ja na razie nie kupuje tego pomysłu. Pomimo całej sympatii do VR.