Triki stosowane przez producentów sprzętu czasem powodują pewną dezinformację. W dzisiejszych czasach jest to praktyka, którą zna każdy, od reklamy czipsów produkowanych z najlepszych ziemniaków (nawet obok nich nie leżały) po samochód o niewiarygodnie niskim spalaniu (w laboratorium). Jeśli producent zapowiada, że “białe jest czarne”, wszyscy powtarzają ten sam błąd, a co najgorsze zaczynają w to wierzyć. I dochodzimy do punktu, w którym końcowy odbiorca, czyli klient, my wszyscy, otrzymujemy do rąk produkt, który odbiega kompletnie od rzeczywistości.
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ nie lubię dezinformacji. Więcej, nie lubię kwestii niedoprecyzowanych, a w przypadku rynku okularów AR właśnie przez to przechodzimy. Nie jest absolutnie moim zamiarem piętnowanie technologii AR wykorzystywanej w okularach. Chodzi jedynie o doprecyzowanie czy szeroko rozumiane okulary AR na pewno są AR. Czy przez przypadek sami nie zapędziliśmy się w kozi róg. Kto jak kto ale ludzie odpowiedzialni za propagowanie technologii XR powinni jasno rozgraniczać specyfikacje oraz funkcjonalności jakie są oferowane klientom. Jeśli my tego nie zrobimy zapanuje kompletny chaos, który w ostateczności może spowodować kompletny brak zrozumienia i zainteresowania.
Czym jest AR?
Pytanie dla co poniektórych wydawać się może proste ale jak się okazuje takie nie jest. Augmented Reality (AR) to technologia, która pozwala prezentować wirtualne elementy w otoczeniu realnego świata. Więcej, elementy wirtualne prezentowane są tak, jakby współistniały z realnym otoczeniem. Przykładem może być wirtualny samochód postawiony na podjeździe albo dinozaur w parku. Idealnym przykładem, który zna każdy są Pokemony i tabuny ludzi uganiające się za wirtualnymi stworzeniami. AR pozwala na symulowanie nierealnych scenariuszy poprzez ekran naszego telefonu czy tabletu. Tu tkwi całe serce systemu. Nikt inny tego nie widzi, jedynie użytkownik patrzący na ekran dostrzega wartości dodane do otaczającej go przestrzeni.
Jeśli mamy wyjaśnione czym jest AR możemy iść krok dalej.
Czym są okulary smart (smartglasses)?
Określenie smartglasses zostało zapoczątkowane przez Google kiedy ogłaszali swój przełomowy produkt Google Glass. Jak wiemy zakończył się on fiaskiem jednak ostatnio słychać głosy, że firma wskrzesza dinozaura. Okulary smart są przedłużeniem naszego telefonu. Dokładnie tak samo jak robią to zegarki smart. Z tą różnicą, że w okularach stać nas na więcej. Wyświetlane wszelkie notyfikacje (sms’y, messenger, kalendarz, pogoda) mamy przed oczami. Nawigacja wyświetla nam niezbędne dane bez konieczności spoglądania na ekran telefonu. Możemy oglądać filmy czy robić zdjęcia. Nagrywanie materiału video staje się prostsze. Tak, są to w pełni funkcjonalne okulary smart. Odrywają nasz wzrok od telefonu, stają się drugim ekranem, ale wygodniejszym i co najważniejsze bezpieczniejszym. Jednak czegoś tutaj nie ma, czegoś istotnego. Gdzie się podział AR?
Czym jest Heads-up display (HUD)
Systemy HUD znane są od dekad. Jak to zazwyczaj bywa, technologia była rozwijana dla wojska. I już w latach 50-tych ubiegłego wieku ją stosowano. Oczywiście nijak ma się to do dzisiejszych systemów jednak nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z technologią od pół wieku. W latach 70-tych trafiła ona do cywila i była wykorzystywana przez samoloty pasażerskie. Czym tak naprawdę jest HUD. W skrócie mówiąc jest to przeźroczysty ekran, na którym prezentowane są dane. Celem było umieszczenie na nim istotnych informacji aby użytkownik (początkowo pilot) nie musiał spuszczać z oka horyzontu aby sprawdzić dane. Innymi słowy jest to mini-tablet umieszczony przed naszymi oczami. Rozwiązanie na tyle podnosi komfort i bezpieczeństwo, że z powodzeniem zaczęto stosować je w motoryzacji. Na dzisiejszych ulicach jeździ masa samochodów z technologią HUD. Ale czy ten samochód możemy nazwać samochodem AR?
Coś się nie klei
Znając definicję AR, okularów smart i HUD możemy przejść do analizy okularów, które obecnie oferowane są na rynku. Na samym początku wyrzućmy z tej grupy urządzenia technologii Mixed Reality, które często też są określane jako urządzenia AR. Z kategoryzowaniem ich także jest problem jednak nie czas i miejsce na to. Czyli w grupie okularów AR nie bierzemy pod uwagę Hololens 1/2, Magic Leap, Meta 2, Lenovo ThinkReality A6 czy Action One. Zebrałem kilka urządzeń, które uważane są jako ‘topowe’ w 2019 roku. Wśród nich są:
- Epson MOVERIO BT-300
- Everysight Raptor
- Google Glass
- Kopin SOLOS
- ODG R-7
- Toshiba dynaEdge AR100 Viewer
- Vuzix Blade Smart Glasses
- ThirdEye Gen X1
- Vuzix M300
Szukałem materiałów promocyjnych, przeglądałem materiały wideo, testy, recenzje. Finał tego był taki, że na tej liście znajduje się tylko jedno urządzenie, które może nosić miano AR. Jest nim ODG R-7. Pomimo wszelkich starań znalezienia choćby namiastki, drobnej aplikacji, jakiegoś znaku, żadne inne nie powinno być asygnowane technologią AR.
Gdzie tkwi przyczyna?
Zacząłem więc się zastanawiać czy sami producenci przedrostek AR zaczynają stosować jako wytrych sprzedażowy czy jednak media podchwyciły go jako nośnik reklamowy. Jak się okazuje i jedni i drudzy stosują podobny chwyt. Wśród materiałów promocyjnych jedynie producent okularów Kopin SOLOS wyraźnie pisze, że mamy do czynienia z okularami smart wykorzystującymi technologię HUD. Jednak szukając materiałów prasowych o ich produkcie już na pierwszej stronie można znaleźć informację “SOLOS – New Augmented Reality glasses”. Aby jednak być w zgodzie z sumieniem w 90% sprzęt określany jest jako AR smartglasses. Czyli mniej więcej jak z pogodą, będzie słonecznie z przelotnymi opadami. Dostajesz okulary AR, które są smart. Czyli co? Zmoknę, czy jednak będę mógł się wygrzewać na słońcu?
Skąd całe zamieszanie?
Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o słupki sprzedaży. Cały ten zamęt o inteligentnych okularach rozpoczął Google, jednak szybko przystopował bo start zakończył się szybkim, twardym lądowaniem. Było to ponad 6 lat temu. Od tamtego czasu firmy i startupy prześcigają się w pomysłach. W szczególności tyczy się to technologii AR, która cały czas stara się być zdefiniowana w jednolity sposób. Jej starszy brat, VR jest już dokładnie określony i rozwija się w stałym kierunku. AR myszkuje między wieloma dziedzinami i aspektami starając się wydeptać swoją własną ścieżkę. I to może stanowić główną przyczynę tej dezinformacji.
Firmy starają się określić AR na swój sposób. Tak aby pasowało ono tylko do ich produktu. Znaleziono klucz do sukcesu jednak opartego na glinianych nogach. Szybko zostanie to zrewidowane przez rynek gdzie tworzy się niebezpieczny koktajl z okularów pseudo-AR, a pełno prawnych gogli AR (celowo użyłem słowa gogle AR, stoją za nimi gogle, tudzież okulary do Mixed Reality).
I padnie sromotne pytanie: skoro mam okulary AR to czemu nie widzę tego co kolega obok mający też okulary AR (dajmy na to Hololens)?
Bo są mniejsze, lżejsze i się coś nie zmieściło? Były tańsze? Bo… takich “Bo” pewnie padnie bezliku. Już działy od PR o to zadbają. Ale kwas w ustach pozostanie.
Halo, zrobiliśmy cię w konia bo tak naprawdę nosisz na oczach taki mini tablet z płaskim ekranem i możesz sobie na nim puścić film. Jednak nie ma opcji żebyś zobaczył wieloryba wyskakującego na środku sali gimnastycznej. Ha, ha, ha… Zonk. Game Over.
Czy bicie piany ma sens?
Może i nie, może większość klientów i tak nie dostrzeże różnicy. Tak samo jak w przypadku mieszania Mixed Reality z Windows Mixed Reality tyczy się to tylko osób bezpośrednio zaangażowanych w problem. Twórców i deweloperów. Sprzedawców i marketingowców. Zdarzają się pytania (nawet do mnie),jaka jest różnica pomiędzy oboma technologiami. Są to jednak pojedyncze przypadki. Czy warto dla nich prostować takie problemy? Jasne, że tak. Rozmawiamy o sprzęcie, który kupowany jest z określonym zamiarem. Jeśli chcesz kupić samochód z automatyczną skrzynią biegów, a dostajesz “manuala” olewasz to? To się nazywa nie zgodność produktu z opisem. I mówię to wyraźnie. Więc tak, uważam, że należy o tym rozmawiać i głośno pokazywać, że opis często nie ma nic wspólnego z produktem.