Do prezentacji nowego modelu headsetu Oculus Rift S można podejść różnie. Jedni będą się cieszyć z kolejnej wersji gogli producenta, inni będą krytykować za braki. Na pewno firma zaistaniała na tegorocznej edycji GDC. Jednak to nie koniec. W jednym z wywiadów można usłyszeć, że jednak Oculus myśli o zastosowaniu zewnętrznych słuchawek do modelu Rift S. Oj, będzie kolejna fala irytacji.

Specyfikacja Oculus Rift S nie powala na kolana. W pewnych aspektach albo stanęło wszystko w miejscu albo nawet się cofnęło. Tyczy się to odświeżania i użytego rodzaju wyświetlacza. Nate Mitchell, człowiek odpowiedzialny za technologie VR w Facebook’u udzielił ciekawy wywiad portalowi Road to VR. Jak twierdzi, firma rozważa wypuszczenie na rynek specjalnego zestawu zewnętrznych słuchawek do Rift S. Mają one być wzorowane na tych, znanych z gogli PSVR firmy Bionik.

Nie można ukrywać, że w tej kwestii firma zrobiła krok do tyłu i nie ma co do tego wątpliwości. Zastosowanie takiego rozwiązania, jak otwarty system audio w ich goglach mobilnych Quest, ma pewną racje bytu. Są one poręczniejsze i na pewno lżejsze. A o to chodzi w mobilności. Jednak Rift S miał być następcą modelu Rift. Oczywiście słyszy się teraz głosy, że tak naprawdę Rift S to malutki krok w stronę wielkiej premiery Rift 2. Szczerze? A co innego można teraz powiedzieć.

rift_s_audio
źródło: Road to VR

Zapowiedź pracy nad zewnętrznym zestawem słuchawkowym, 24 godziny po premierze, która nie należała do najbardziej udanych, musicie sami przyznać, jest conajmniej dziwna. Czyżby Facebook sam nie był przekonany do swojej idei i po cichu planował jednak zaopatrzenie gogli w komponent, który budzi największe kontrowersje? Tylko, że teraz klienci kupujący gogle Rift S będą kupowali zestaw z naklejką “zestaw ułomny”. Dlaczego? Bo na półce obok będzie można kupić (tak, kupić za konkretnego dolara), zestaw ratowniczy, który pozwoli headsetowi wyjść z tej ułomności.

Czekamy na dalsze “nowości” ze świata VR w wykonaniu Oculus. Pisząc ten artykuł przypominam sobie 2012 rok kiedy weszli na rynek, z ich pierwszym zestawem DK1. Ludzie bili się o to, żeby chociaż na chwilę spróbować czegoś nowego, nieznanego. Patrząc co w tej chwili wyprawia nowy właściciel marki, serce boli. Cóż, biznes bywa bolesny.