Marc Andreessen to człowiek zasiadający w radzie nadzorczej Facebook’a. Jego ostatni komentarz, odnoszący się do przyszłości technologii, odbija się szerokim echem w branży. Niestety dosyć negatywnym. I trudno się z tym nie zgodzić. Czyżby pan Marc nie dostał prezentu pod choinkę i wyrzuca teraz swoją frustrację?
Komentarz Pana Andreessen’a w oryginale:
So I’m big believers in both. I think AR has tons of potential applications, both at work and at home. […] I think VR is going to be like 1000 times bigger. In the valley right now this is a very contrarian view. Because the general theme you hear in the valley is that AR is going to be bigger than VR, and it seems like obviously AR should be bigger than VR because obviously if you can do things overlaid over the real world, that should be inherently more interesting than having to construct a synthetic world.
I just think that that’s only true for people who live in a very interesting place in the real world. […] But only something between like 0.1% and 1% of people on Earth live in a place where they wake up every morning and they’re like ‘Wow, there are so many interesting things to see’. Most people don’t live in a place like that. And so for everybody who doesn’t already live on a college campus or in Silicon Valley or in a major city, the new environments we’re going to be able to create in VR are going to be inherently be much more interesting (than the physical environments). And there’s going to be a lot more of them to choose from, and so it’s going to be amazing.”
Po przeczytaniu tego wpisu nasuwają mi się dwa wnioski. Albo wyniki finansowe gałęzi VR Facebook’a są niezadowalające albo Andreessen jest absolutnym fanem filmu Surogaci. Jego wypowiedź ewidentnie wskazuje na kierunek jaki obiera FB dla swoich odbiorców. Tylko 1% z nas mieszka w świecie, który chce widzieć na co dzień!!!. Reszta to dno i dwa metry mułu, więc zapraszamy do krainy mlekiem i miodem płynącej czyli VR.
Wydaje mi się, że tendencja na rynku jest dokładnie odwrotna. Może nie w skali 1000 krotności ale na pewno przeciwna. Będąc na bieżąco w obecnych trendach nie trzeba być omnibusem aby zauważyć dwie drogi, którymi zaczynamy podążać. Pierwsza z nich to zacieranie się granic pomiędzy rozszerzoną, a mieszaną rzeczywistością. Mixed Reality od początku był niejako przywłaszczony przez Microsoft. Mieli do tego prawo ponieważ to Hololens ukształtowało tą technologię. Środowisko Windows Mixed Reality oraz niepewna przyszłość Hololens sprawiły, że został jeden gracz, a mianowicie Magic Leap. Aczkolwiek w wielu wywiadach, notatkach prasowych, czy wypowiedziach ludzi z branży, są one określane jako okulary AR. Może właśnie przez wzgląd kojarzenia Mixed Reality z gigantem z Redmond. A może jednak celowe działanie dążące w stronę zunifikowania dwóch, praktycznie stycznych technologii.
Druga droga jest jeszcze nie pewna ale według mnie jak najbardziej możliwa. Już kilkanaście miesięcy temu po świecie XR zaczęły krążyć głosy o całkowitym ujednoliceniu technologii. Traktowane to było jako mrzonka lub dobry dowcip. Branie technologii VR i AR pod jeden parasol wydawało się z jednej strony technicznie niemożliwe, a z drugiej nielogiczne z punktu widzenia rynku odbiorców. VR to praktycznie w 90% rynek rozrywki. AR lepiej odnajduje się w dziedzinach naukowych i inżynieryjnych (wrzucając do tego samego worka także MR).
Jednak pod koniec 2018 roku stało się coś, co wydawało się właśnie niemożliwe. Światło dzienne ujrzał Structure Sensor wraz z ich Bridg’em. Urządzenie, które wymaga jedynie posiadania telefonu iPhone, model minimum 6. Otrzymujemy kanapkę 3 w 1: AR, VR i MR. I to działa!!!. Nie jest to na pewno produkt idealny i ma swoje ograniczenia. Pierwszy to ograniczenia producenta telefonu, ale firma zapowiadała już, że pracują nad wersją na androida. Na pewno komponenty zawarte w urządzeniu mobilnym nie są na tyle silne aby dorównywać mocą obliczeniową pozwalającą na doznania rodem z HTC Vive Pro. Ale Occipital pokazało, że technologie XR mogą iść razem, jednym śladem. To dopiero początek.
Wracając do wypowiedzi naszego bohatera widzę jeszcze jeden problem. Nie wyobrażam sobie aby można było korzystać z gogli VR 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Oczywiście pomijam fascynację, przytoczonym już filmem Surogaci, gdzie całe społeczeństwo zamieniło się w leżące naleśniki. Z tym, że tam po ulicach chodziły nasze avatary w postaci robotów, a tutaj technologicznie jesteśmy w polu. Więc marzeniem Marc’a jest stworzenie 100% wirtualnego świata gdzie śpimy, jemy (???), poznajemy innych i pracujemy. Niestety muszę go zmartwić, społeczeństwo nie jest jeszcze na to gotowe.
A czy jest gotowe na posiadanie okularów AR, w których spędzamy 24 godziny, 7 dni w tygodniu? Oczywiście, że tak. Powiem więcej, ono już to robi. Przykład to Vuzix, okulary AR, które działają i świetnie wyglądają. Znam także maniaków chodzących całe dnie w okularach Magic Leap (chociażby Cliff Baldridge, osoba mocno związana z branżą IT). Ten sprzęt nie budzi żadnych negatywnych emocji społeczeństwa, nie jest kontrowersyjny ani nachalny. To nic innego jak przedłużenie naszych smartfonów, które mamy non stop ze sobą. Dzisiaj nikogo już nie dziwi widok 50 osób w autobusie pochylonych nad telefonami (może jedna albo dwie z nich będą miały książkę). Tym bardziej nie zdziwi fakt posiadania zwykłych okularów. A dzięki nim może zniknie syndrom SMS-owej szyi. Oczywiście pokarze się wiele innych chorób i problemów społecznych z tego powodu, ale niestety świat jest tak nakierowany i nie zatrzymamy tego.
Nie jest moim celem piętnowanie jednej technologii i wynoszenie na piedestał drugiej. Jestem fanem każdej z nich i będą wspierał każde działania, które prowadzą do popularyzacji i udoskonalania. Ale aby zrozumieć przyszłość w jaką podąża nie można patrzeć przez pryzmat swojego podwórka. Według mojej opinii, taki gigant jak Facebook, posiadający jedną z czołowych myśli XXI wieku zawsze będzie patrzył na swoje słupki oraz na poklaskiwanie inwestorów, a to nie wróży dobrze. Zresztą wypowiedzi takie jak zacytowana są tego dowodem. Tak więc traktujmy to jako żart.