MagiMask to kolejny headset AR, który właśnie wylądował z kampanią croudfoundingową na kickstarterze. Jest jednak w nim pewna nowość, która wyróżnia go z tłumu.
Jak do tej pory, headsety czy okulary AR próbują wywrzeć jak największe wrażenie na konsumentach swoim wyglądem, działaniem czy dostępnym kontentem. Dla wielu z nich to jeszcze za mało. Sama technologia AR używana na tablecie czy smartfonie, też posiada swoje ograniczenia. Największym z nich jest brak “wolnej” ręki (tablet czy telefon trzeba trzymać w ręku) i ograniczone pole widzenia ograniczające się do wielkości używanego ekranu. MagiMask chce zaskoczyć czymś nowym i wydaje nam się, że może im się to udać.
Gdzie tkwi “magia”?
Norweska firma Ludenso ogłosiła właśnie start kampanii na Kickstarterze swojego headsetu MagiMask za jedyne $99. Headset to jedynie “opakowanie” dla dowolnego telefonu. Rozwiązanie znane chociażby z headsetu Gear VR, czy Google Daydream. Aby korzystać z rozszerzonej rzeczywistości, wykorzystana jest tutaj technika pass-through (obraz przechwytywany jest przez kamerę telefonu, wyświetlany na jego wyświetlaczu, który jest widoczny przez obiektywy). W tym celu zestaw posiada specjalne wycięcie aby jej nie zasłaniać. I tutaj kończą się podobieństwa.
MagiMask w przeciwieństwie do wszystkich headsetów AR (a nawet i VR), stworzył własny rodzaj obiektywu. Nie tworzą obrazu stereoskopowego generowanego na ekranie telefonu, który widzimy przez dwa osobne obiektywy, a jedynie jeden. Zamiast dwóch obiektywów zastosowany został jeden, w kształcie przypominającym okulary. Jak twierdzą, niweluje to problemy z rozdzielczością. Podwójne obiektywy powiększają dosyć znacznie obszary ekranu z obrazem stereoskopowym, co zmniejsza rozdzielczość i zniekształca obraz. Jeden obiektyw pokrywa praktycznie w całości ekran telefonu co niweluje ten problem.
Jak większość aplikacji AR, tutaj także korzystamy z technologii ARKit/ARCore. Producent zapewnia, że zestaw jest praktycznie kompatybilny z większością aplikacji dostępnych na rynku. Mamy co do tego jednak wątpliwości. W tego typu zestawach problemem jest interakcją. O ile Gear VR posiada zewnętrzny kontroler, to niestety Ludenso nie wspomina o takowym. Jednakże zapewniają, na stronie kampanii, że rozpoczęli współpracę z Manomotion, firmą która dostarcza SDK pozwalające na śledzenie i badanie gestów dłoni przy korzystaniu z AR.
Mimo, że na rynku jest wiele urządzeń AR, to i tak Norwedzy zdecydowali się na stworzenie czegoś własnego, ale inaczej. I to wydaje nam się jest ich kluczem do sukcesu. Może nie tak spektakularnego jak Hololens czy Magic Leap, ale dorzucają kolejną cegiełkę do rozwoju technologicznego. A pomysł z pozbyciem się stereoskopowych obiektywów wydaje nam się ciekawy.