John Carmack to chyba jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy świata gier. Założyciel id Software ma na swoim koncie wiele sukcesów w branży. Ale jego ścieżka rozwoju skrzyżowała się z technologią VR i firmą Oculus. Jednak jego myśli cały czas krążą wokół niejasnej przyszłości AR.

Carmack John- weteran w branży- pisząc o nim, z tyłu głowy przelatują mi obrazki z takich gier jak Doom, Wolfenstein 3D czy Quake. Teraz dopiero zdaje sobie sprawę, że te wszystkie produkcje lat 90’tych działały na komputerach o mniejszej mocy niż telefon, który leży obok mnie na biurku. Piszę ten artykuł na laptopie, który jest 10x mniejszy od monitora jakiego wtedy używałem. I nikt nie przejmował się takimi rzeczami jak “retina”, rozdzielczość HD czy konsole. Łapało się za myszkę i strzelało w głowę przeciwnika złożonej z kilkunastu rozmytych pikseli.

Carmack od dawna był fanem technologii VR, dlatego też zdecydował się na zmianę i wszedł na pokład Oculusa, na którym do dzisiaj odgrywa najważniejszą rolę. Jednak pomimo mocnego powiązania z technologią VR, John zawsze podkreślał o olbrzymim znaczeniu technologii AR. Dlatego nie bez przyczyny Facebook od pewnego czasu ujawnia skrawki informacji o pracach badawczych nad własnymi okularami AR. Jeśli spełniają one większość tego o czym mówi Carmack to trzymajcie się krzeseł bo może być to petarda. FB to gigant z budżetem małych państw więc nie będą oszczędzać. Z drugiej jednak strony, patrząc na ostatni ich produkt Rift S można mieć mieszane uczucia. Jednak może jest w tym pewna logika. Carmack przyznaje, że interesują go rozwiązania bezprzewodowe więc Rift S mógł być “wypadkiem przy pracy”, a cała energia skupia się wokół rozwoju następców Questa i technologii AR.

john-carmack

Dwa dni temu Carmack udzielił dosyć długiego wywiadu dla Joe Rogana. Znany podcaster i dawny komentator UFC także jest fanem (można nawet powiedzieć geekiem) technologii VR. Jego wywiady cieszą się olbrzymią popularnością w Stanach Zjednoczonych i osiągają miliony odsłon. Swego czasu gościem był sam Elon Musk. O czym porozmawiali sobie panowie?

Społeczna akceptacja

Technologicznie jesteśmy gotowi na to aby funkcjonować w świecie rzeczywistości rozszerzonej. Poruszamy się w przestrzeni z czymś w rodzaju okularów słonecznych, tyle tylko, że zdecydowanie większych. John w tym momencie mocno podkreśla, że w przyszłości technologie VR i AR połączą się w jedno, przenikalne doświadczenie. Także w kilku naszych artykułach mocno podkreślamy, że przyszłość technologii XR to jedność. Już dzisiaj możliwe jest “widzenie” poprzez gogle VR. John za przykład podaje chociażby system Guardian z gogli Quest. Nie jest on doskonały, jednak przyznaje, że to wszystko da się poprawić. W ten sposób otrzymujemy to co dzisiaj nazywamy pass-through. Jednak John wysnuwa pytanie:

And we could absolutely build that technology, and we could make that pretty good. But then it comes down to: What do we expect the user story to be? If you had something like that, would you be wearing this boxy thing out into the world? Riding the bus with it, doing different things?

Problem leży po stronie akceptacji społecznej no i oczywiście wygody. Nikt o zdrowych zmysłach (tak mi się przynajmniej wydaje) nie będzie przez 10 godzin dziennie paradował z goglami Magic Leap czy Hololens na głowie. Raz, że nie ma to najmniejszego sensu z tytułu użyteczności, a dwa komfort żaden. Problemem jest brak historii jaką chcemy opowiedzieć odbiorcy. Poruszaliśmy ten temat mocno w naszym artykule AR nabiera tempa, czy tkwi w martwym punkcie? Brak wystarczającego kontentu zabije każdą technologię lub zrobi z niej inwalidę. Dla potwierdzenia tej teorii John także sceptycznie podchodzi do tych wszystkich “interesujących” dem i zabawek:

People make these interesting little demos where, alright, we’ve mapped the world in this incredible detail (…) we can flood with water, we can do a simulation of all of this, isn’t this cool? Or we can re-skin your world as Bilbo Baggins’ hobbit hole or something. I am skeptical of the broad utility of a lot of these things.

Jakbym gdzieś to już czytał.

 

Czy przyszłość to mobile?

Dzisiaj podstawowym sprzętem AR są niewątpliwie telefony komórkowe. Nie okulary AR, których na rynku praktycznie nie ma (Okulary AR mogą mieć nie wiele wspólnego z AR), a smartfony. Znalezienie aplikacji AR na nie, nie stanowi żadnego problemu, bo są ich setki, jak nie tysiące. Robią wiele ciekawych rzeczy, pomocnych i przydatnych. Jednak cały czas można odnieść wrażenie, że są to funkcjonalności dopasowywane do technologii takiej, jaka jest ale nie rozwiązujące realnych problemów. A powinno być zupełnie odwrotnie.

Today, there’s a ton of AR apps you can get on your cell phone, you can hold your phone up and kind of look at things, and interesting little things happen. (…) They’re interesting technologies, but I’m still betting more on the fully immersive experiences.”

Druga kwestia to sam sposób ich użytkowania. Przez dekady przyzwyczailiśmy się do widoku ludzi spacerujących ze słuchawką przy uchu. Przywykliśmy także do widoku ludzi rozmawiających z “samym sobą” z małą słuchawką w uchu. Jednak poruszanie się z telefonem przed twarzą nie jest ani logiczne ani bezpieczne. Może być to przydatne do chwilowego użycia, sprawdzenia czy skontrolowania jakiegoś działania. Jednak na dłuższą metę takie rozwiązanie jest po prostu nierozsądne. Dlatego też sceptycznie podszedłem do nowości od Google w ich nowej odsłonie Google Maps.

Magic Leap – oszukaliście nas

Gość nie użył aż tak mocnych słów, ale ja użyję bo praktycznie wszystko się do tego sprowadza. Nie mogło zabraknąć nawiązania do technologii MR i urządzeń z nią związanych. Na pierwszy rzut poszły okulary Magic Leap. No i troszkę im się dostało.

The problem with Magic Leap was… a lot of the augmented reality videos, you wind up with things that are synthetically created and they’re not really what the product does, and they oversell what the actual capabilities are. (…) And that’s a slippery slope. You want to sell your vision in some way and you’re very rarely showing exactly what the product does. But they showed something that led people to believe it was much more than it actually was.

Pamiętacie dema jakimi karmiła nas firma przed premierą? Słonik na dłoni czy wieloryb wyskakujący na środku sali gimnastycznej w tłumie ludzi? Gdzie się to podziało? Firma rozminęła się trochę z prawdą. Podała nam produkt na tacy, który przepraszam, ale nie do końca jest zgodny z opisem. Przypomina to trochę kupowanie kremu do twarzy sugerując się zdjęciem modelki. Grafik komputerowy potraktował zdjęcie całym orężem narzędzi po to, aby efekt końcowy spowodował u nas odruch sięgnięcia na półkę. Z tą jednak różnicą, że krem to raptem kilka “dych”. Magic Leap to urządzenie za dosyć poważne pieniądze.

Czy mamy bojkotować ich za to? Nie bo tak czy siak ML to naprawdę świetny sprzęt jednak pomimo zapewnień nie osiąga on dalej tego co nam obiecywał. Problemem jest także usytuowanie gogli w przestrzeni sprzedażowej. Bo tak naprawdę firma sama do końca nie wie w którą stronę chciała by skierować swoje główne siły. Z jednej chciałaby być narzędziem rozrywki ale cena oraz jakość kontentu kompletnie na to nie pozwala. Z drugiej chciałaby dołączyć do stołu przy którym od dawna siedzi konkurent, Hololens. Ale jednak tam jest dosyć ciasno.

Hololens w roli młotka

Even before Magic Leap, Microsoft had been selling the HoloLens for a few years, and it’s turned out that they have some real wins in some enterprise applications for training and for people like working on jet engines and stuff (…)

Hololens od praktycznie 4 lat istnieje na rynku. Jednak jest to rynek mocno hermetyczny. Sam sprzęt kosztuje dużo jednak znalazł on swoją niszę, w której nie dość, że znajduje odbiorców to jeszcze się rozwija w naprawdę niezłym stylu. Dlaczego? Bo Microsoft traktuje swój sprzęt tak samo jak dekarz swój młotek. Jeśli potrzebujesz wbić gwóźdź, idziesz do sklepu po młotek, czyli narzędzie. Dokładnie tak samo działa Hololens. Jest to narzędzie dedykowane dla danych branż. Jeśli w konkretnym rozwiązaniu czy usłudze Hololens pomoże, tam właśnie zostanie użyte. Microsoft nie szuka na siłę rozwiązań gdzie chce wcisnąć swój produkt pomimo, że nikt go tam nie widzi. To nie ma sensu i z założenia się nie sprawdzi.

They have a few things that you can do with that, but if it’s something that helps you to do your job and you’re a high paid specialist or something, it’s a tool, it’s something that has value there.

Brawo Microsoft? Nie koniecznie. Zamykanie się na bardzo wąskie grono odbiorców nie sprzyja rozwojowi żadnej technologii. Zresztą świetnie to widać na polu Mixed Reality. Technologia ta jest tak mglista, że w większości przypadków jest mylona czy paradoksalnie “mieszana” z rozszerzoną rzeczywistością. Jest ona bardziej nieokreślona i niedowartościowana niż AR. Zresztą przyszłość jej też stoi pod wielkim znakiem zapytania. I wszystko wskazuje na to, że zostanie wchłonięta przez AR.

Wizja a’la John Carmack

No to jak to w końcu ma wyglądać? Gdzie idziemy? Co jest ścieżką słuszną, a co nie?

The world we want to be in is something you put on and it’s essentially a part of you. I want something where I roll out of bed and instead of grabbing my normal see-through glasses, I grab my augmented reality glasses and then they do something useful for me for 16 hours. Two hours is not enough (…) There are a few companies that have made things that are sunglasses form factor that can do some little things with the display, but they run out of battery very quickly. But you want something that you can use all day long. Something that is so automatic, like cell phones are augmentations our power right now.

Nic nowego, sporo firm produkujących okulary smart o tym mówi. Mają być wygodne, małe, działać cały dzień i posiadać wszystkie możliwości, za którymi kryje się technologia SLAM (wtedy będzie mowa o okularach AR). Jednak jedno zdanie brzmi już inaczej i daje do myślenia:

(…) if you have that ability and it doesn’t even mean pulling your phone out of your pocket if you can access information just by… potentially even just by thinking about it.

Robi się ciekawie. Sterowanie urządzeń własnymi myślami brzmi trochę jak fizyka kwantowa, ale nie koniecznie. Już od kilku lat Facebook posiada na zapleczu swoich laboratoriów, grupę zajmującą się interfejsem sterowanym poprzez fale mózgowe. Nawet sam Elon Musk zaangażował się w tą technologię poprzez finansowanie jej rozwoju. I wedle przewidywań nie jesteśmy wcale tak daleko od finalnego produktu. Mówi się raptem o 10-20 latach, a to nie jest wcale tak dużo.

Wszystko dąży do tego, że nie ważne czy masz wadę wzroku czy nie i tak będziemy nosić okulary. Później może przyjdzie czas na szkła kontaktowe. Musi ono jednak mieć odpowiednio długi czas pracy i tutaj osobiście widzę potężne wyzwanie. Magazynowanie energii elektrycznej dzisiaj jest w powijakach czego przykładem może być Tesla. Mają świetne rezultaty jednak proces ładowania czy przechowywania cały czas wiąże się z olbrzymimi barierami. Reszta to już tylko “podpudrowanie”. SLAM zrobi swoje.

 Carmack wizjoner

Po przesłuchaniu całego wywiadu nie można oprzeć się wrażeniu, że mamy przed sobą osobę, która w pewien sposób chce wyznaczyć ścieżki rozwoju technologii XR. Czy jednak John Carmack to “wizjoner”. Ławka jest dosyć krótka, Steve Jobs, Bill Gates, Elon Musk, Mark Zuckeberg. Oni kreują naszą rzeczywistość, czy nam się to podoba czy nie. Jednak John Carmack to osoba, która znalazła się w dobrym czasie na odpowiednim miejscu. Po latach spędzonych w branży znalazł swoją drugą pasję, rozumie ją i chce ją nam “sprzedać”. Na razie jego podejście do wielu problemów jakie nas czekają wygląda na rozsądne i logiczne. Jednak pamiętajmy, że wszystko to co go otacza zawdzięcza portfelom udziałowców Facebook’a.