W najbliższych dniach wszyscy posiadacze najpopularniejszego sprzętu VR na rynku (tak, ośmielę się to powiedzieć) będą czekać na sporo nowości. Zwłaszcza na Air Link, który jest gwoździem do trumny Oculus Link. Jak to się stało?

Oculus a’ka Facebook ogłosił, że wielkimi krokami zbliżają się nowe funkcjonalności dla drugiej generacji headsetu Quest. Do najważniejszych z nich należy na pewno bezprzewodowe streamowanie bezpośrednio na okulary oraz odświeżanie na poziomie 120Hz. Ale dla tych, którzy chcą powiększyć swoje biuro o wirtualne elementy także jest coś ciekawego.

Oculus Link is dead… Air Link has born

Kiedy na światło dzienne wyszedł Oculus Link zdania były mocno podzielone. Jedni byli zachwyceni możliwością grania w ulubione gry z biblioteki Steam. Inni krytykowali Facebook’a za to, że próbuje wyciągnąć dodatkowy (niemały) grosz z kieszeni użytkowników. Jedno jest pewne, Oculus Link namieszał na rynku. Bo o to sprzęt standalone ma dostęp do masy produkcji jaka znajduje się na Steam. Ale bardzo szybko została wydana aktualizacja, która pozwalała na użycie standardowo dołączanego kabla. I znowu zawrzało. Jedni zachwyceni brakiem konieczności kupna dodatkowego akcesorium, ale ci co już zainwestowali z chęciom odesłali by go pod drzwi Zuckenberga. Kolejny rozdział tej historii właśnie się zaczyna: nie ma kabli, jest WiFi.

oculus-link

W najnowszej aktualizacji oprogramowania v28 dostaniemy funkcję Air Link pozwalającą na bezprzewodowe strumieniowanie na nasz headset. Jest jednak kilka uwag. Pierwsza z nich dotyczy użytkowników pierwszej generacji Quest’ów. Niestety na tym sprzęcie opcja ta się nie pojawi, dotyczy to jedynie Quest 2. Druga sprawa to zalecenia jakie stawia Oculus. Komputer z którego będziecie strumieniować dobrze aby był podpięty pod sieć na kablu. Dodatkowo zaleca się aby headset korzystał z ruterów pracujących na częstotliwościach 5Ghz. Nie ma się co dziwić, ilość danych jaka powinna zostać przesłana z minimalnym opóźnieniem jest potężna.

Infinite Office

Zapewne pamiętamy krótki materiał video w który Oculus pokazał czym jest Infinite Office. Rozszerzenie swojego stanowiska roboczego o wirtualną przestrzeń to zupełnie nowy wymiar pracy. Do tego wszystkiego dorzucić można brak przywiązania do miejsca. Ot zabieramy gogle, zmieniamy pokój i już możemy kontynuować prace z kilkoma ekranami. Jednak najsłabszym ogniwem dalej był sposób interakcji. W codziennej pracy używamy klawiatury i myszki co w przypadku Oculus Quest może być problematyczne. Do teraz.

System Guardian pozwoli nam na zaznaczenie naszego obszaru roboczego. Od tego momentu wstawanie czy siadanie przy biurku będzie bezpieczniejsze. Ale to nie to stanowi najważniejszą aktualizację. Nie dość, że Guardian zapamięta nasz obszar to do tego będzie w stanie wykryć i zmapować naszą klawiaturę. Na fizyczną klawiaturę zostanie naniesiona wirtualna. Do tego nasze dłonie także będą miały wirtualne odwzorowanie. To pozwoli na wygodniejsze używanie jej będąc zamkniętym w wirtualnej przestrzeni. Ale żeby nie było zbyt kolorowo funkcja ta będzie dostępna tylko z wybraną klawiaturą… jedyną wybraną. Chodzi o model Logitech K830. Ale od czegoś trzeba zacząć.

72… 90… 120Hz

Trzecia zmiana dotyczy odświeżania. Bardziej wnikliwi mogą zauważyć, że ta opcja jest już w pewnym sensie dostępna. To prawda, bo prace nad podniesieniem odświeżania trwają już dosyć długo. Ale oficjalnie to właśnie aktualizacja v28 wprowadza 120Hz praktycznie działające od ręki. Ale znowu, żeby nie było zbyt kolorowo trzeba dodać, że opcja ta będzie dostępna w opcjach eksperymentalnych. A żeby aplikacja mogła z niej skorzystać musi ona zostać odpowiednio przygotowana. Także wszystko w rękach developerów.

Tegoroczna wiosna w technologii XR jest naprawdę bogata. 1 maja premiera Neo Pico 3, 11 maja czekamy na nowości od HTC, Oculus sypie z rękawa aktualizacjami dla Quest 2… co chcieć więcej.