Varjo ogłosiło dostępność swoich pierwszych gogli VR i rozpoczyna sprzedaż. Sam sprzęt prezentuje się znakomicie ponieważ zastosowano w nim kilka nowinek technologicznych. Jednak cena $6.000 dolarów za sztukę mocno uszczupla grupę docelową. To definitywnie sprzęt dla profesjonalistów.
O Varjo pisaliśmy już kilka miesięcy temu kiedy pierwszy raz ogłosili swój udział w wyścigu zbrojeń VR. Zapowiedzieli, że ich produkt będzie unikalny. I dotrzymali słowa. To co wyróżnia VR-1 od konkurencji to rodzaj zastosowanego wyświetlacza (a w zasadzie dwóch), które oferują renderowanie skupione oraz śledzenie wzroku.
Budowa wyświetlacza VR-1 jest mocno nietypowa, ponieważ zastosowano tutaj trik, dzięki, któremu udało się osiągnąć wysoką rozdzielczość na obszarze gdzie skupiony jest wzrok. Mianowicie w centralnej części, dokładnie w środku naszego pola widzenia, znajduje się wyświetlacz z bardzo wysokim zagęszczeniem pikseli. Stanowi on mniej więcej 20 stopni naszego pola widzenia. Pozostała część jest wyświetlana przez drugi wyświetlacz posiadający niższą gęstość pikseli, jak i rozdzielczość.
Centralny wyświetlacz nazywany przez Varjo “focus display”, posiada zagęszczenie horyzontalne, około 60 pikseli na jeden stopień pola widzenia. Jak łatwo policzyć pełne 20 stopni wypełnia około 1200 pikseli. Oczywiście dochodzi do tego podobna wartość wertykalna. Sumując, jedynie centralne 20 stopni FOV posiada rozdzielczość zbliżoną do 1200 x 1200 pikseli. W porównaniu z obecnymi na rynku goglami wynik całkiem niezły. Jak zapewniają jest on kompletnie wolny od efektu Screen Door oraz aliasingu. Wszelkie linie są absolutnie gładkie, a czytany tekst jest wyraźny nawet z dalszej odległości, dokładnie tak jak w rzeczywistości. Są to odważne słowa, ale w grudniu zeszłego roku dziennikarze mięli okazję testować prototyp. Ich wrażenia, pokrywają się z zapewnieniem producenta.
Środkowy wyświetlacz w sposób niezauważalny, łączy się z wyświetlaczem peryferyjnym. Niejako przenikają przez siebie. Drugi z nich, odpowiedzialny za wyświetlenie obrazu peryferyjnego ma już rozdzielczość 1,440 x 1600, a gęstość pikseli zbliżona jest do obecnych wyświetlaczy w goglach VR.
FOV – tylko 87 stopni
Martwi mnie jednak pełne FOV. Jest ono “jedynie” na poziomie 87 stopni. Jest to naprawdę niewiele. Testując gogle HP Windows Mixed Reality, gdzie FOV jest o 3 stopnie większe już odnosi się wrażenie patrzenia w studnię. W tym przypadku efekt może być jeszcze głębszy. Oba wyświetlacze zostały wykonane w technologii OLED jednak pracują z różnymi częstotliwościami. Centralny to 90Hz, a peryferyjny już tylko 60Hz.
Gogle są wyposażone w system śledzenia wzroku. Producent nie pisze wiele na temat zastosowanej technologii.
Maja wbudowany SteamVR Tracking 2.0, które łączymy z komputerem poprzez złącze USB-C do connection box’a 10 metrowym kablem. Kolejnym zaskoczeniem jest waga. Pełne gogle ważą … 905 gram. To bardzo dużo. Dla porównania Vive Pro, to jedynie 555 gram.
Gogle są już dostępne w 34 krajach na terenie ameryki północnej, europy i Hong-Kongu. Niestety cena dosyć mocno studzi emocje. $6,000 dolarów za gogle VR, to już potężny wydatek. Varjo dosyć mocno podkreślało, że odbiorcą będą głównie profesjonaliści. Profesjonaliści przez WIELKIE “P” i z dużym portfelem. Gogle PIMAX może nie mają technologii dwóch wyświetlaczy, ale renderowanie skupione może być osiągnięte dzięki śledzeniu wzroku, które posiadają. A ich rozdzielczość …. No cóż, chyba niedługo zobaczymy jak w szranki stanie dwóch tytanów: Varjo vs. PIMAX.