Oglądaliście film ‘Player One‘? Jeśli nie to po przeczytaniu tego artykułu koniecznie musicie to zrobić. Film może nie jest dziełem na miarę Matrixa czy Avatara i jest dedykowany raczej dla młodzieży, jednak warto go zobaczyć, aby się przekonać co może na nas czekać za kilkanaście lat w temacie wirtualnej rzeczywistości. Twórcy z Teslasuit, zaczynając pracę ponad 5 lat temu także wzorowali się na hitach kinowych.
Zawsze zastanawiałem się jak to jest kiedy niewidzialna siła uderza w nasze ciało. Pierwszy raz zafascynowałem się tym zjawiskiem, gdy trafiłem na zbiórkę pieniędzy firmy BassAware na kickstarterze. W skrócie, była to kamizelka (była, ponieważ startup już chyba nie jest aktywny), w której umieszczony był głośnik basowy. Po podłączeniu dowolnego odtwarzacza i założeniu słuchawek, można było poczuć się jak na prawdziwym koncercie we własnym pokoju czy autobusie. Głośnik działał jak subwoofer, emitował niskotonowe dźwięki, które sprawiały, że cała muzyka przez nas przenikała. Wyobraźcie sobie koncert, gdzie setki ludzi w słuchawkach wygina swoje ciała w rytm muzyki, a dookoła panuje kompletna cisza.
Czy można zatem powiedzieć, że były to pierwsze kroki w kierunku stworzenia urządzenia z dziedziny technologii haptycznej? Po trochu tak. Jednak Teslasuit potrafi dużo więcej.
Teslasuit to kombinezon, który oferuje szereg doznań immersyjnych i haptycznych, dla wirtualnej rzeczywistości. Firma rozpoczęła pracę nad projektem w 2013 roku. W tamtym czasie niestety gogle VR od Oculus były jeszcze w fazie bety (rok wcześniej na rynku pojawiły się pierwsze wersje DK1) dlatego też inżynierzy z Teslasuit korzystali z własnych rozwiązań do imitowania wirtualnego świata.
Kombinezon posiada 4 główne funkcje. Pierwsza z nich to system force feedback, bazujący na mikro elektryczno-dotykowych sensorach pozwalających na doznania haptyczne. W całym kombinezonie jest 68 różnych obszarów (w wersji konsumenckiej ilość ma być większa), z których każdy indywidualnie może generować czucie. Kombinezon może być używany także w technice motion capture. Przy pomocy odpowiedniego oprogramowania możemy śledzić ruchy użytkownika. Technika MoCap (czyli przechwytywanie ruchu) znana jest chociażby z tworzenia animacji ruchu postaci w branży filmowej. Kolejną cechą jest możliwość tworzenia mikroklimatu. Brzmi futurystycznie jednak wszystko opiera się o kontrolę temperatury ciała wewnątrz. Ostatnim ciekawym elementem są dane biometryczne. Dostarcza takich informacji jak tętno, poziom stresu oraz ogólny stan psychiczny czy emocjonalny.
A jak mocno jesteśmy w stanie poczuć doznania? Co poniektórzy mogą być zawiedzeni. Na pewno, kiedy w grze przejedzie po nas tramwaj lub dostaniemy pociskiem RPG w plecy, siła zwrotna generowana przez kombinezon będzie się równała promilowi wartości autentycznego doznania. Jak mówi współtwórca projektu, Dimitri Mikhalchuk, poczujemy na pewno dotyk oraz delikatne uderzenie. Wszystko bazuje na sile naszych mięśni bo to one dostają impuls elektryczny i w ten sposób reagują. Także nie ma mowy o siniakach po partyjce w Fallouta.
A co z ceną? I tu niespodzianka. Nie mamy zapewnienia ile dokładnie kombinezon będzie kosztował ale cena będzie oscylować w granicach ceny konsol. Czyli można przyjąć że w przeliczeniu na naszą walutę cena nie powinna przekroczyć 2 tysięcy złotych. Oczywiście do tego należy doliczyć cenę gogli VR, no i oczywiście maszyny, która nam to wszystko uciągnie. Oprogramowanie SDK dzięki, któremu można obsłużyć wszystkie doznania, jest już udostępniane deweloperom. Więc teraz wszystko w ich rękach.