Jeśli pierwszy raz spotykacie się z nazwą ‘Varjo’ to nie musicie się dziwić. Nie jest to “masówka” pokroju Oculus czy Vive. Jednak warto o nich pamiętać. Bo mamy tutaj do czynienia z trwającą już od dłuższego czasu rewolucją technologiczną zwaną ‘Human-eye resolution’.
Na co najczęściej zwracają uwagę użytkownicy gogli VR? Na dwie rzeczy które stanowią absolutną podstawę immersyjności. To jest pole widzenia oraz rozdzielczość. Jeśli któryś z tych dwóch parametrów kuleje, nieistotne są pozostałe. Varjo wydaje się być chyba wyjątkiem od tej reguły. Pole widzenia to zaledwie 87 stopni. Ale Finowie od samego początku położyli nacisk na rozdzielczość i całkiem zgrabnie im to wychodzi.
Chcemy 8K, a jak się da to i 10K w goglach VR
Odpowiedź na powyższe pytanie wydaje się być banalna. To tak jak z ekranami telewizorów czy telefonów. Należy wsadzić tam wyświetlacz o jak najwyższych parametrach. I teoretycznie mamy sprawę załatwioną. Teoretycznie… bo gdyby tak to wyglądało to gogle pokroju HP Reverb z rozdzielczością 4K powaliły by nas. A tak niestety nie jest. Więc gdzie tkwi klucz do sukcesu?
Kojarzycie pojęcie “foveated rendering”? Jeśli nie to zapraszam do naszego artykułu gdzie pisaliśmy o tej technologii. Z grubsza rzecz ujmując polega ona na wyświetleniu obrazu w najwyższej rozdzielczości jedynie w obszarze widzenia skupionego. Dla oka ludzkiego jest to zaledwie kilka stopni. Reszta obrazu (widzenie peryferyjne) to szum, tło, którego rozdzielczości nie jesteśmy w stanie dostrzec. I właśnie tutaj Varjo odrobiło lekcje. W swoich goglach stosują podwójne wyświetlacze (w zasadzie ogólnie to jest ich aż 4 – po dwa na każde oko). Jeden z nich to Full HD 1,920 x 1,080, a drugi to “jedyne” 1,440 x 1,600. Ale to nie wszystko.
Bionic Display
Varjo często w swoich materiałach chwali się pojęciem ’20/20 vision’. O co tak naprawdę chodzi? Wyobraźcie sobie, że stoicie u okulisty przed tablicą Snellena, która zapełniona jest jedynie literami ‘E’ napisanymi drobnym drukiem. Wyobraźcie sobie, że stoicie od niej w odległości 6 metrów (20 stóp) i jesteście w stanie odczytać je wszystkie. Tak samo w realnym świecie jak i w goglach VR. Nie dostrzegacie żadnej różnicy w jakości obrazu.
Jeszcze jednym parametrem, który czyni obraz zbliżonym do obrazu widzianego ludzkim okiem jest gęstość pikseli. Według dawnych słów Steva Jobsa normalny człowiek odbiera obraz naturalnie w chwili gdy gęstość pikseli wynosi 300 na cal. Zachowując w tym przypadku odległość około 10-12 cali od oka (to jest około 25-30 cm). To w efekcie daje około 57 pikseli na 1 stopień. W pierwszej odsłonie gogli Varjo-1 ta wartość wynosiła… 64 piksele w centralnym punkcie. Łatwo sobie to przeliczyć, że praktycznie żadne z gogli dostępnych na rynku nie są w stanie nawet zbliżyć się do takiego rezultatu.
Varjo VR-2 / Varjo VR-2 Pro
Największą nowością w wersji Pro jest zastosowanie systemu śledzenia dłoni. I to nie byle jakiego systemu, a znanego już Leap Motion. W tym przypadku Varjo nazwała ją Ultraleap. Varjo wykorzystywane są we wszelkiego rodzaju symulatorach więc system śledzenia dłoni jest tutaj traktowany jak skok z maszyny parowej do tranzystora. Koniec z niewygodnymi kontrolerami. Naturalność obcowania z elementami wirtualnych kokpitów i desek rozdzielczych, wrzuci jeszcze wyższy bieg w dziedzinie treningów i szkoleń.
Being able to see in high fidelity and interact without controllers revolutionizes professional VR. Varjo’s human-eye resolution visual fidelity is unprecedented. So is the accuracy and low latency of Ultraleap’s hand tracking. The Varjo VR-2 Pro is the best integration of the two technologies and sets a new standard for natural user experience in VR. We’re very excited about the value it will unlock for demanding use-cases such as training, simulation and industrial design.
Steve Cliffe, CEO Ultraleap
Poza tym delikatnie udoskonalono ich wyświetlacze Bionic Display, aczkolwiek w tym temacie nie wiele firma ujawnia. Chwali się natomiast pełną kompatybilnością ze SteamVR oraz OpenVR. Podkreśla przy tym, że korzystając z tych dwóch platform cały czas dostarcza nam maksymalne parametry obrazu.
Różnica pomiędzy VR-2 i VR-2 Pro, tkwi praktycznie jedynie w zastosowaniu Ultraleap. Dodatkowo wersja Pro posiada 10 metrowy kabel (nie byle jaki bo jest to światłowód), a wersja VR-2 jedynie 5 metrów. Poza tym gogle parametrami są zbliżone do siebie. Posiadają dokładnie te same udoskonalenia z wersji VR-1.
Nie dla mas
Gdzie tkwi haczyk? W cenie. Wersja VR-2 Pro to wydatek niemalże $6,000 dolarów ($5,995). Wersja VR-2 jest kapkę tańsza bo kosztuje dokładnie o $1,000 dolarów mniej, $4.995. A więc kupowanie ich aby “popykać” sobie w Beat Saber czy hulanie po torze wyścigowym nie wchodzi w grę. No chyba, że wasze korzenie rodzinne powiązane są z Rockefellerami. Gogle te Służą zupełnie innym rzeczom. To sprzęt przeznaczony dla określonego celu. Symulatory, szkolenia gdzie wymagana jest jak największa precyzja, przyjmą je z otwartymi rękoma.