A może i nie tylko pociech. Przecież kto zabroni nam, dorosłym na chwilę radości. A z najnowszych badań Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego płynie jeden wniosek: nie jest z nami tak źle na tle innych krajów.

Za nim wywołamy Pokemony do tablicy zacznijmy może od tego co o higienie jamy ustnej sądzą specjaliści:

Światowa Federacja Dentystyczna zaprezentowała wyniki ankiety przeprowadzonej w 13 krajach, wśród rodziców posiadających dzieci w wieku 5-16 lat, w tym również z Polski. Badanie miało dać odpowiedź na pytanie, czy szkoły są miejscem, w których uczy się tego, jak dbać o zdrowe i piękne uśmiechy. Wyniki mogą zaskakiwać. Jak podaje FDI, aż 84 proc. rodziców polskich dzieci uważa, że szkoła dostarcza wiedzy na temat zdrowia jamy ustnej. 22 proc. jest przekonanych, że takie wiadomości przekazywane są raz w tygodniu. W międzynarodowym rankingu FDI wyprzedzamy Wielką Brytanię (29 proc.), USA (53 proc.), Australię (54 proc.), Niemcy (69 proc.), Chiny (77 proc.) i Arabię Saudyjską (81 proc.). Lepszą opinię o edukacyjnej roli szkoły mają rodzice z Maroko i Algierii (86 proc.), Indonezji (87 proc.), Brazylii i Indii (91 proc.) i Meksyku (93 proc.). Co więcej, tylko 10 proc. polskich rodziców dzieci w wieku 5-16 lat nie wie, jak często szkoła prowadzi zajęcia poświęcone profilaktyce i higienie jamy ustnej. Najgorzej w tym względzie jest również w Wielkiej Brytanii (49 proc.), a najlepiej w Meksyku (1 proc.)

pts.net.pl

I jak? Uspokoiło to Was? No nie wygląda to tragicznie więc chyba staramy się utrzymać nasze uzębienie w dobrej kondycji. Ale fakt niezaprzeczalny jest taki, że namówienie dziecka do codziennej higieny jamy ustnej jest równie skuteczne co kopanie dołów widelcem. Syzyf jakby to czytał zapewne to rozumie. Ale od czego mamy technologię.

Firma Kitten Planet na targach CES 2018 już pokazała rozwiązanie, które miało pomóc najmłodszym w tym jakże arcytrudnym zadaniu. Pokazali specjalną szczoteczkę Monster Brush, która łączyła się z telefonem za pomocą protokołu Bluetooth i realizowała swoje zadanie tak:

Pokemony zawsze na czasie

Pokemon Smile to trochę inne podejście. Tutaj mamy do czynienia z czystą aplikacją AR, która stara się wykryć ruchy szczoteczki dziecka. W ten sposób na ekranie telefonu zaprezentowane jest pokaźne uzębienie, na którym toczy się walka ze wszędobylskimi zarazkami.

Przy pierwszym uruchomieniu czeka nas wybór bohatera. A mamy w czym wybierać, bo może być to Pikachu, Eevee, Charmander, Squirtle lub Bulbasaur. Dodatkowo ustawić można czas jaki mamy poświęcać na każdorazowe ich mycie. Dla zapracowanych rodziców (oraz wiecznie zajętych dzieci) aplikacja może wysyłać przypomnienie o konieczności rozpoczęcia mycia zębów.

Pokemon Smile

A potem zaczyna się zabawa w walkę dobra ze złem. Tak naprawdę aplikacja zawiera mini gry dzięki którym dziecko angażuje się w porządne szorowanie swoich zębów. Po zakończeniu walki (oczywiście wygranej) dziecko zostaje nagrodzone wirtualnymi czapeczkami, z którymi można wykonać sobie zdjęcie oraz dodatkowymi naklejkami. Co jak co, ale dzieci uwielbiają zbierać. Czapeczki to nic innego jak Pokemony zamienione w nakrycia głowy działające dokładnie tak jak popularne filtry znane z Instagrama czy Snapchata wykrywające twarz dziecka. Także jak widać nie została tutaj zaangażowana żadna “tajemna” technologia. W aplikacji tkwi prostota i zaangażowanie.

Aplikacja jest dostępna na urządzenia iOS oraz Android.