Z nowości sprzętowych ten rok przyniósł nam naprawdę świetną, drugą wersję Pico Neo no i oczywiście Valve Index. Ale może się okazać, że to właśnie HP będzie czarnym koniem 2020 roku.
Do napisania tego tekstu zmusiła mnie wstępna recenzja HP Reverb G2 jaka znalazła się na serwisie YouTube. Napisałem “wstępna” ponieważ opiera się na modelu, który nie jest jeszcze finalną wersją. Występują w niej jeszcze pewne problemy natury technicznej, ale sumarycznie jesteśmy już w stanie określić, jak wypada na tle konkurencji. I wygląda na to, że chyba ją pozamiata. Aczkolwiek z pewnymi wyjątkami.
Chcąc napisać co poprawiono w stosunku do poprzedniej wersji tak naprawdę należałoby napisać, wszystko. HP wyciąga szybko wnioski i to poskutkowało headsetem, który może spokojnie konkurować z Valve Index, Rift S czy nawet Pimax (tak, pomimo ich zabójczego FOV).
Cztery to nie dwie
HP Reverb G2 to pierwsze gogle VR ze stajni WMR posiadające cztery kamery śledzące. Jeśli korzystaliście kiedykolwiek z pierwszej wersji Reverb lub innych gogli WMR na pewno spotkaliście się z problemem śledzenia. Dwie kamery to o wiele za mało. W G2 mamy ich już cztery co znacząco wpływa na poprawę śledzenia. Z testu jednak wynika, że ich ustawienie nie jest do końca przemyślane. Dwie kamery znajdujące się na przedniej obudowie mają dosyć mocno ograniczone pole widzenia do góry i na dół. To może powodować problemy w skrajnych sytuacjach, gdzie nasze kontrolery znajdują się nad naszą głową lub wzdłuż ciała. Rozmieszczenie kamer w Oculus’ach wydaje się być idealne.
Boczne kamery robią swoją robotę i wszelkie manewry kontrolerami z tyłu naszej głowy są śledzone bez większych problemów.
Poprzednie modele headsetu HP cierpiały z powodu bardzo małego FOV. Pierwsza wersja HP WMR w tej kategorii była na szarym końcu ze swoimi 90 stopniami. Wrażenie było koszmarne, przypominające patrzenie w studnię. Model Reverb miał już 114 stopni, lecz zestrojenie odległości optyki od ekranu wyświetlacza było na tyle niefortunne, że dalej miało się wrażenie patrzenia przez wizjer. Pomimo 114 stopni pola widzenia w nowej wersji G2 tego efektu już nie ma. Warto dodać, że za optykę odpowiedzialna jest firma Valve, która dosyć mocno wsparła HP.
Nowe audio, IPD i brak gniazda 3,5mm
Poza optyką Valve oddało także w ręce HP system audio. Są to dokładnie takie same słuchawki jakie znajdziecie w headsecie Valve Index. Jednak w recenzji MRTV warto zauważyć, że ustawienie ich pozycji jest trochę bardziej ograniczone niż w Valve. Co ciekawe Reverb G2 nie posiada w ogóle gniazda jack 3,5 mm. Nasuwa się pytanie: czy HP jest tak pewne nowego audio, że nie daje alternatywy czy konstrukcja gogli nie pozwoliła już na taki luksus?
Wszystkich tych którzy mają IPD odbiegające od normy ucieszy fakt, że pokazał się manualny suwak, dzięki któremu można zmieniać IPD. Brak tego elementu w poprzedniej wersji Reverb był strzałem w stopę. Wiele osób narzekało na brak ostrości obrazu przez nieodpowiednie dopasowanie IPD. Zwłaszcza nowi użytkownicy szybko zniechęcali się do dalszej przygody z VR mając niewyraźny obraz.
Dziwi troszkę pasek okalający naszą głowę, a dokładniej jego konstrukcja. HP zdecydowało się na system znany chociażby z Oculus Quest w postaci rzepów przy samym headsecie. Taki patent sprawdza się w przypadku Quest, ale chyba nie tu. Reverb posiada system flip-up dzięki któremu zestaw możemy najzwyczajniej odchylić do góry bez konieczności jego ściągania. Regulacja za pomocą pokrętła znany z większości gogli byłby w tym przypadku lepszym rozwiązaniem.
Cena
I dochodzimy do sedna sprawy, czyli o ile będzie trzeba uszczuplić nasz budżet, jeśli zapragniemy G2. I tu niespodzianka, bo tak jak w przypadku pierwszych wersji HP tak i w tym przypadku sprzęt jest w rozsądnej cenie. Śmiem twierdzić, że chyba nawet w najlepszej możliwej zestawiając ją z jakością. $599 dolarów to niedużo za to co znajdziemy w pudełku. Przedsprzedaż w Stanach Zjednoczonych już się rozpoczęła, a do Europy gogle mają trafić po wakacjach.