Poniższy tekst będzie z kategorii “jak tego nie robić”. I nie było by w tym nic nadzwyczajnego, ot kolejna aplikacja AR, która działa słabo lub wcale. O co tyle krzyku. Jednak dotyczy to jednej z najdroższych (o ile nie najdroższej) marek samochodów na świecie.
Bentley… pierwsze skojarzenie? Luksus, szampan, faceci w garniturach i piękne kobiety. Żeby dodać więcej pikanterii to dodamy Monako i stojący samochód na nabrzeżu obok luksusowego jachtu. Tak, to jest idealne miejsce dla tej marki samochodu. Od 1919 roku firma wydeptywała sobie ścieżkę najbardziej luksusowej marki na świecie. I nieistotne jest, że ich samochody oferowane są za astronomiczne kwoty. I tak znajdą swoich nabywców.
Skoro mowa o luksusie to wiąże się z tym także nowoczesność. I tak płynnie przechodzimy do jednego z ich nowych, koncepcyjnych modeli, EXP 100 GT. Naszpikowany jest elektroniką od ziemi po sam dach. Według producenta posiada on system oparty o AI, który pozwoli aby samochód poruszał się sam. Od zera do “setki” przyspiesza poniżej 2,5 sekundy, aby zatrzymać prędkościomierz na maksymalnej prędkości około 300 km/h. Czyli idealny samochód na niedzielne przejażdżki za miasto.
To tyle słodzenia. Przechodzimy do sedna sprawy. EXP 100 GT to model koncepcyjny, przynajmniej na razie. Więc jedyną okazją aby go zobaczyć to materiały prasowe, zdjęcia czy model. I tutaj firma postanowiła skorzystać z dobrodziejstw technologii XR. I bardzo nas to cieszy. Nie ma lepszej metody prezentacji modelu trójwymiarowego jak rozszerzona rzeczywistość. Więc na zebraniu ludzi odpowiedzialnych za PR w firmie Bentley znalazł się ktoś kto słyszał jak jego znajomy rozmawiał z kolegą, że szwagier od strony brata ma syna, który ma kolegę, a ten grał w Pokemony. Trochę sarkazmu, ale odnoszę wrażenie, że mniej więcej tak właśnie wyglądał po odbytym spotkaniu proces zwany “researchem”. Ktoś coś słyszał ale nie do końca.
Pobrałem, zainstalowałem, uruchomiłem, zamarłem
Samą aplikację możecie pobrać ze sklepu AppStore, Bentley 100 AR. Oprawa graficzna jest naprawdę na wysokim poziomie i wpisuje się w ogólny standard firmy. Zaczynając wybieramy język, nic nadzwyczajnego. Następnie standardowe komunikaty systemowe o zezwolenie na dostęp do kamery. Dalej norma. A potem mała konsternacja. Na ekranie pokazuje się pytanie “Czy posiadam marker”? No dobrze, powiedzmy, że rozszerzona rzeczywistość na markerach nie odeszła kompletnie do lamusa więc zapewne aplikacja jest tak złożona, że tego wymaga. Dalej należy pobrać marker i (o zgrozo!) wydrukować. Ale będąc przezornym nie drukuje go tylko wyświetlam na pełnym ekranie monitora. Niestety dalej jest już tylko gorzej.
W trakcie prezentacji modelu 100 GT, stojącego dumnie na markerze, słuchamy lektora, który rozpływa się nad najnowszym dziełem firmy. Tyle tylko, że najnowsze dzieło firmy ma problem z ustaniem w miejscu. Poruszając marker w lewo i prawo nasz model nie porusza się razem z nim. Po kilku próbach odkryłem, że pozycja modelu jest odświeżana i centrowana względem markera dokładnie co sekundę! Nie wiem jaki był zamysł twórcy aby umieścić taki “ficzer”. Każda aplikacja AR, nawet sprzed dekady, która opierała się na markerze, utrzymuje model dokładnie na nim. Jego obracanie płynnie obraca także model. Więc skąd to działanie? Pomyślałem sobie, że może to jednak wina braku wydrukowanego markera jak nakazała mi aplikacja. No więc poświęciłem 0.000001 jakiegoś biednego drzewa i wydrukowałem marker.
Myślicie, że coś się zmieniło? Tak, jedynie to, że dokładnie ten sam efekt miałem teraz na biurku i przyczyniłem się do niszczenia lasów.
Funkcjonalności
Co oferuje sama aplikacja? Po prezentacji prowadzonej przez lektora nasz model posiada 4 funkcje, a w zasadzie interakcje. Pierwsza to podnoszone, skrzydłowych drzwi. Płynnie można unieść je do góry i zamknąć. Pozostałe to odsuwanie fotela oraz wysuwanie kierownicy, która chowa się w przepastnej desce rozdzielczej. Niestety nie znajdziemy tutaj nic więcej. A szkoda bo fajnie byłoby pokręcić bączki na biurku takim okazem mając świadomość, że w realnym świecie będzie to prawie na pewno niemożliwe.
Czuję… sam nie wiem co. Jestem z jednej strony zaskoczony, a z drugiej rozgoryczony. I możecie uważać, że przesadzam. Że są setki takich aplikacji gdzie to i owo nie działa, albo działa nie tak jak powinno. Ok, zgadzam się. Ale odnoszę wrażenie, że firma Bentley, która produkuje śruby do kół kosztujące więcej niż nasza średnia krajowa, stworzyła coś na kolanie przy pomocy kija od szczotki. I teraz oczywiście będzie zachwalać swój produkt na wszelkiego rodzaju eventach gdzie szampan za miliony dolarów będzie lał się strumieniami.
Jeżeli tak ma wyglądać promowanie nowych technologii, to zacytuje tytuł jednej z książek Grzegorza Sobaszka: “Muszę kończyć, Umieram”.