Ostatnio często piszemy o tym co dzieje się na rynkach wschodnich. Pęd technologiczny wydaje się tam wyprzedzać to co dzieje się w dolinie krzemowej. Czyżby kraje azjatyckie przejmowały pałeczkę? Glow od Mad Gaze, to kolejny dowód potwierdzający tą tezę.

Jeżeli wydaje Wam się, że już słyszeliście o Mad Gaze, niewykluczone, że znacie ich produkty tj. Ares, X5 czy Vader. Ares był jednym z pierwszych ich produktów. To okulary, których projekt mocno oparty jest o Google Glass. Podobnie jak X5, z tą różnicą, że może być on stosowany z dowolnymi okularami użytkownika. Vader to już inna kategoria okularów. Można śmiało powiedzieć, że są to okulary AR wykorzystujące technologię SLAM (Simultaneous Localization and Mapping). Nadszedł jednak czas na powiew świeżości. W zeszłym tygodniu firma z Hong Kongu przedstawiła swój najnowszy produkt – Glow.

Wyglądem przypominają okulary Shadow Air firmy Shadow Technologies. Podstawowy model jest koloru białego, ale są dostępne także w kilku innych (czarny, różowy, limonkowy, zielony, fioletowy i morski). Ich waga, 75 g jest porównywalna do okularów North Focals. Jednak dalej zaczyna być inaczej niż zwykle przy okularach AR. Pole widzenia (FOV) to 53 stopnie, a jest ono zasilane poprzez kabel USB-C wpięty do smartfona. Glow nie posiadają własnej jednostki obliczeniowej. Czy jest to ruch w dobrym kierunku? Chyba tak, ponieważ okulary Glow dzięki mocy obliczeniowej telefonu korzystają z technologii SLAM. Dzięki niej sprzęt skanuje otoczenie i na tej podstawie buduje cyfrową mapę.  Z tego też względu można je określić mianem pełnowartościowych okularów AR.

 

Pass-through

Na chwilę obecną nie ma zbyt wiele materiałów promocyjnych od firmy. Powyższe video pokazuje jedną z podstawowych funkcjonalności jakimi się chwalą. Film odtwarzany na telefonie po podłączeniu do okularów może być dalej kontynuowany. Tym razem jednak na niewielkim wyświetlaczu znajdującym się w okularach. Co ciekawe na filmie widzimy jak obiektyw nagrywającej kamery pokazuje faktycznie wyświetlany obraz w optyce. Można zauważyć dosyć mocny efekt paralaksy pomiędzy materiałem video, a szkłami okulara. Wynika z tego, że mamy tutaj do czynienia bardziej z technologią pass-through niż z przeźroczystym ekranem, który wyświetla kontent.

 

Firma ma na swoim koncie własną platformę do dystrybucji oprogramowania wspierającego AR, AR+ cloud. Niech nie zwiedzie Was nazwa “AR cloud”, nie ma ona nic wspólnego z technologią chmury. Dzięki takiemu produktowi mają oni szanse na stworzenie własnego, zamkniętego środowiska co pozwoli na rozwój oprogramowania dedykowanego na okulary. Jednak pamiętajmy, mowa cały czas o Chinach.

Firma zaczyna zbiórkę pieniędzy za niecałe dwa tygodnie na portalu Kickstarter.