Dawno nie było żadnej informacji na temat najbardziej dofinansowanego startup’u ostatnich lat. Po zmianie warty na stanowisku CEO wieści co dzieje się za murami firmy są naprawdę skąpe. Ale finansów się tak łatwo nie ukryje.
W szczytowym momencie wartość Magic Leap została oszacowana na ponad 6,4 miliarda dolarów. Startup zebrał około 2,6 miliarda dolarów kapitału inwestorskiego. Sam Google zainwestował 500 milionów dolarów w spółkę, która miała być skokiem w przyszłość. Jeszcze w czerwcu tego roku ML zainkasował ponad $350 milionów dolarów inwestycji z nieznanego źródła. Był to dosyć istotny zastrzyk gotówki, bo uratował firmę przed upadkiem. Kolejny krok na ratowanie nie tylko reputacji, ale także zaplecza technicznego. Z początkiem roku Rony Abovitz (ówczesny CEO) przekonywał, że nieosiągnięta sprzedaż rzędu 100K sztuk sprzętu była jedynie “wypadkiem przy pracy”. Ale kolejne informacje jedynie pogarszały sytuację. Zmiana branży docelowej, odejście dyrektora finansowego, zwolnienia, a na końcu rezygnacja Rony’iego ze stanowiska nie wróżyły nic dobrego. I niestety jest jeszcze gorzej.
Według doniesień portalu The Information, ponad 10 inwestorów instytucjonalnych Magic Leap wycenia obecnie firmę na średnio około 450 milionów dolarów. Pamiętajmy, że jeszcze w kwietniu 2019 roku było to rosnące $6,7 miliarda dolarów. Według raportu, niektórzy inwestorzy nawet obniżyli ocenę wartość ich udziałów do zera. Udało im się tego dokonać w zaledwie 12 miesięcy.
Czy jest nadzieja?
Jak mówią, nadzieja umiera ostatnia. Ale z pustego to nawet i Salomon nie naleje. A wszystko wskazuje na to, że za parę tygodni/miesięcy po ML zostanie jedynie szyld na drzwiach wejściowych. Jednak wydaje mi się, że technologia nie zostanie porzucona na śmietnik. Rozwiązaniem jest znalezienie kupca, który byłby w stanie wpompować sumę pieniędzy w projekt tak, aby mógł ruszyć z miejsca. Pytanie jednak kto będzie na tyle szalony, a odpowiedź może być bardzo prosta: Microsoft.
Liderem na rynku technologii MR od dłuższego czasu jest niezaprzeczalnie gigant z Redmond. I cokolwiek Magic Leap by nie robił, tego nie zmieni. Jeśli Microsoft połasiłby się na przejęcie całości startup’u upiekł by dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony chodzi spać spokojnie, bo praktycznie nie posiada już żadnej (wschodzącej) konkurencji. Z drugiej strony może zwiększyć swój potencjał technologiczny. Co by o Magic Leap nie mówić, wykonali kawał świetnej roboty, która wiązała się z wieloma innowacyjnymi rozwiązaniami. Posunięcie wydaje się rozsądne. Ale rada nadzorcza Microsoft może równie dobrze z założonymi rękoma patrzeć, jak wykrwawiają się na ich oczach. Też ich to zadowoli.
Nie wydaje mi się, aby połasił się na to kolejny “cichy” inwestor. Tutaj trzeba grać na jedna kartę: albo grubo, albo wcale. A żeby Magic Leap dostał kopa potrzeba przeogromnych pokładów finansowych. Tutaj nie mówimy już jedynie o finansowaniu pensji pracowników czy opłacaniu biur. PR firmy został tak nadszarpnięty, że jedynie geniusz marketingu jest w stanie wyciągnąć ten biznes za uszy.