Chińczycy przyzwyczaili już nas do specyficznego podejścia do własności intelektualnej. Mówiąc w skrócie: mają to gdzieś. I o dziwo zawsze wychodzą wygrani z tego starcia, bo rynek jest otwarty na ich produkty. Jeśli zatem nie patrzycie zbytnio na metki to może za chwilę będziecie mogli mieć prawie-Vision Pro za ułamek ceny Apple od Vivo.
W tym przypadku jednak pojechali o wiele dalej niż zazwyczaj. Na konferencji prasowej firma ujawniła nad czym obecnie pracuje. I traf chciał, że Vivo Vision wyglądają niemalże identycznie jak konkurencja zza oceanu. Nie dosyć, że praktycznie widzimy Apple Vision Pro to jeszcze sama nazwa nie daje złudzeń. To jest Apple Vision Pro w chińskim wydaniu.
Sama marka Vivo może nie jest szeroko rozreklamowana, ale pewnie obiła Wam się o uszy. Chińskie przedsiębiorstwo znane jest z „rozsądnych” smartfonów średniej klasy. Pomimo klasy średniej, firma regularnie plasuje się pierwszej piątce producentów smartfonów pod względem udziału w rynku.

Czy zatem będzie konkurować z Apple? No i tutaj jest szkopuł. Bo o ile prezentują się naprawdę bogato o tyle nic więcej o nich nie wiemy. Vivo Vision zostanie oficjalnie (jak widać ta prezentacja była nieoficjalna) zaprezentowany w połowie 2025 r. Szczegółów zatem wciąż jest niewiele, a wiele znaków zapytania. Nie znamy specyfikacji, daty premiery, globalnej dostępności czy ceny. W zasadzie wszystkiego oprócz zewnętrznego wyglądu. Natomiast możemy domniemywać co do systemu operacyjnego. Sprzęty od Vivo pracują pod kontrolą zmodyfikowanego systemu Android (pamiętajcie, że mówimy o chińskim rynku). W zależności od tego na jaki rynek urządzenie trafia może to być globalny system Funtouch OS lub Origin OS. Ten drugi trafia tylko na rynek chiński.

Także jedynie co nam pozostało to przyglądać się zdjęciom urządzenia i spekulować co tak naprawdę możemy zobaczyć. O ile dojdzie do premiery i sprzęt wyjdzie poza granice Chin.