Temat seksualności jest obrośnięty tabu jak 100-letni dom bluszczem. Nie chcemy o tym mówić publicznie, boimy się, wstydzimy, a z drugiej strony uprawiamy tą, przez wielu nazywaną, formę sportu. I jak wiadomo nie od dzisiaj rynek ten wart jest tyle (a może i więcej) co rynek gier. Więc czemu ma nie czerpać ze świata Metaverse?
Sex dotyczy praktycznie każdej istoty żywej na tej planecie, a istnieje dłużej niż sięgają nasze najstarsze hieroglify. Zapewne przez tysiące lat ewoluował, aby skończyć dzisiaj. Nie będziemy wnikać czy ewolucja seksualna człowieka była największa ze wszystkich istot, ale nie zaprzeczamy, że jest to najwyższa forma podniecenia i ekstazy. I tak samo jak nasz rozwój technologiczny, sex także starał się czerpać z niego jak najwięcej. Pierwsze formy antykoncepcji męskiej wytwarzane były z jelit zwierzęcych (Egipcjanie poszli dalej, bo traktowali je jako ozdoby). Dopiero w XIX wieku pan Goodyear (tak, ten sam od opon) wynalazł proces wulkanizacji kauczuku. Od tej pory lateks stał się podstawowym materiałem.
Potem nadszedł czas na wizualne uniesienia. Erotyczne akty w postaci obrazów zawędrowały na ściany francuskich arystokratów. W XX wieku, kiedy prasa została rozpowszechniona i nabrała koloru, zaroiło się od wydawnictw z pikantnymi rozkładówkami. Jednak kino, a potem VHS było prawdziwym boomem branży. Lekkie filmy erotyczne zaczęły zapełniać półki wypożyczalni skrzętnie ukrywane przed wzrokiem młodzieży. A tzw. “ciężkie porno” dostępne było jedynie ścieżkami dzisiaj przypominającymi dilerkę. I kończyły się czasy amatorszczyzny, zastępowane produkcjami pełnowymiarowymi z rozbudowana fabułą (o ile da się takową zbudować) oraz z konkretnymi budżetami. Firmy pornograficzne bardzo szybko odkryły internet oraz szerokie jego możliwości. Dzisiaj nie ma chyba platform VOD które nie oferowałyby szeregu tytułów z tej kategorii. I rozpoczynają podbój świata VR, a tym samym Metaverse.
Wirtualny sex – czy to w ogóle możliwe?
Miłosne akty uniesienia pomiędzy dwiema osobami same w sobie stanowią naszą śmiertelną tajemnicę. Nie chcemy o tym rozmawiać ani się chwalić. Zamykamy się w czterech ścianach sypialni i wszystko co tam, tam pozostaje. Jak się okazuje, w temacie “samotnego” sexu jest jeszcze gorzej. O ile przyznać się do nocnych igraszek z partnerką po kilku głębszych przychodzi nam łatwiej, o tyle samotny wieczór z filmem XXX to już zło. W takim razie czy sex w świecie wirtualnym się przyjmie? Ba, śmiem twierdzić, że czeka nas “rewolucja”.
The sex business has been driving mechanical advancements for a really long time, since VHS tapes, and I think the growing innovation and space for dream in the metaverse will give an extraordinary climate to Dreamcam clients. Furthermore, as well as physically inquisitive people to attempt new things.
Daniel Golden, DreamCam
Mogę podać 3 główne aspekty, które będą miały największy wpływ na rozwój branży w metaverse.
Związki na odległość przetrwają
“Związek na odległość nie ma szans” – często słychać tego typu głosy. Z czego to wynika? Z prostej przyczyny: bliskości. I nie chodzi tutaj jedynie o czysty sex, a o najzwyklejsze przytulenie drugiej osoby, dotknięcie jej czy przebywanie w jednym otoczeniu. I już padły tutaj dwa słowa, które pięknie definiują jak olbrzymie znaczenie będzie miał metaverse w naszej rewolucji XXX: to bliskość i jedno otoczenie. Dwie osoby oddalone od siebie o tysiące kilometrów będą mogły razem doświadczać uczucia będąc w tej samej przestrzeni. No dobra, pewnie zastanawiacie się “a gdzie kulminacja aktu płciowego”? Według mnie to jedynie kwestia czasu, aby urządzenia haptyczne w postaci rękawic czy kamizelek zbliżyły się do naszych stref erogennych. Sprzężenie zwrotne doznań wirtualnych z urządzeniami takowymi może wnieść w nasze życie erotyczne sporą dawkę nowych wrażeń.
“Bezpieczne” randki
Nie każde wyjście na miasto lub randka muszą od razu kończyć się w sypialni. Według niektórych jest to wręcz niestosowne. Ocenę pozostawiam Wam. Ale randka to też wieczór pełen obaw (zwłaszcza dla kobiet) o swoje bezpieczeństwo. Czy przemiły partner z ekranu komputera okaże się tym za jakiego się podawał? Chęć bliskości spotkania zazwyczaj wygrywa i podejmowane jest to ryzyko. A teraz wyobraźmy sobie możliwość obcowania w wirtualnej przestrzeni. Nasze stosunki mogą sięgnąć dalej niż dzisiaj oferuje dowolna platforma randkowa. Wirtualny sex może stać się elementem flirtu, który dzisiaj nie sięgnie dalej niż wysłanie pikantnego zdjęcia lub komentarza. Pieszczoty partnera czy partnerki staną się tak autentyczne, że powiedzą nam o nim więcej niż słowa.
Oczywiście każdy kij ma dwa końce. Cybernetyka posuwa się w zawrotnym tempie i możemy dojść do punktu, gdzie realne uniesienia będą niczym w porównania do tych znanych ze świata wirtualnego. Spowoduje to brak konieczności fizycznego obcowana z drugą osobą co w konsekwencji wpłynie na zmiany społeczne, a także demograficzne.
Narodziny pod kontrolą
Brzmi to może brutalnie, ale są już dzisiaj państwa, które regulują kwestię możliwości posiadania dzieci. A jak wiemy (chyba, że należysz do tych od szkoły “kalendarzykowej”), tzw. wpadka to jedna z wielu przyczyn ciąż. I nie ważne czy chcianych, czy niechcianych, problem pozostaje. Kampanie na rzecz stosowania antykoncepcji pewnie mają wpływ na świadomość społeczną, jednak pozostaje element zaskoczenia w postaci “akurat, w tym momencie nie posiadam”, a uczucie ciężko pohamować.
Możliwość wirtualnego obcowania daje zabezpieczenie przed literą prawa i musi być on obarczony ryzykiem zmiany statusu na “rodzic”. Przeludnienie w pewnych obszarach świata jest olbrzymim problemem, a walka z nim to momentami walka z wiatrakami. I w tym przypadku efekt lepszych doznań w “wirtualu” może okazać się bronią w walce z tym procesem społecznym.
Pikantne gadżety w cenie
Jeśli w ogóle myślimy o wprowadzenia naszych doznań erotycznych w sferę metaverse musimy wyjść grubo dalej niż jedynie nasze okulary VR. Mamy już platformy streamujące filmy 180/360 z treścią pornograficzną i zapewne spełniają swoją rolę jako nowe medium doznań. Ale aby doświadczenia były jeszcze bardziej immersyjne, potrzebna jest “haptyka XXX”. I co najciekawsze, jesteśmy w punkcie, który umożliwia stu procentowe sprzężenie doznań wzrokowych z doznaniami cielesnymi. Wcześniejsze nośniki tj. VHS czy kino nie miały takiej możliwości.
Spowoduje to rewolucję w produkcji gadżetów erotycznych. Przestaną być to jedynie substytuty penisów czy wagin, a prawdziwe klucze do bram rozkoszy w połączeniu z technologią VR. Haptyka czy sprzężenie zwrotne nie zwiększą doznań, bo dzisiejsze gadżety oferują podobną stymulację. Ale w pełni immersyjne środowisko pozwoli na ich dowolną wizualizację w postaci wirtualnego partnera czy partnerki w otoczeniu skąpanym w przepychu. I właśnie to stanowi klucz do sukcesu, do którego z pewnością branża będzie dążyła.
Może to sprawi, że sex oraz zbliżenie (to wirtualne) przestanie być tematem tabu. Jako społeczeństwo prokreacyjne zaczniemy postrzegać kontakt płciowy także w kategoriach flirtu. Bezpiecznego, odpowiedzialnego i z szerokim wachlarzem doznań.