Mówi się, że praktyka czyni mistrza. Dotyczy to każdej dziedziny życia, sportu czy hobby. Często chcemy zakosztować nowych doświadczeń, jednak zwykle stawiamy sobie bariery przez, które ich nie realizujemy. Technologia przychodzi nam tutaj z pomocą. Oczywiście nie zastąpi ona w 100% życia, ale pozwoli na zakosztowanie chociaż małego kęsa rzeczy nieosiągalnych dla nas dzisiaj, tu i teraz. Postać Robin Hood’a znana jest chyba każdemu, a dzieciom stawiany jest on jako przykład człowieka szlachetnego. VR może nie przybliży nam pojęcia “jak być szlachetnym” ale za to pozwoli naparzać z łuku niczym, Merida Waleczna.

Każda niemalże gra VR wymaga koordynacji ruchowej. Jak nie atakują nas obcy z lewa i prawa, to musimy strącać klocki mieczami świetlnymi, albo tarczami. Już nie wspominając o typowych shooterach, które dla mnie były zazwyczaj wyzwaniem. Grając na zwykłym monitorze, wycelowanie w ciągu ułamka sekundy w przeciwnika za pomocą myszki, było dla mnie kompletną magią. Ale VR, poprzez “urzeczywistnienie’ ruchów spowodował, że tak jakby stałem się zwinniejszy. Dlatego przyszedł czas aby nauczyć się strzelania z łuku, niczym Robin … Robin z Locksley, oczywiście.

 

Za projekt ten odpowiedzialny jest Lluís García Lamora, defacto nikomu nieznany developer zajmujący się tworzeniem oprogramowania na gogle VR. Na powyższym video przedstawiony jest jego projekt, tworzony dla firmy Visyon 360. Firma zajmuje się dostarczaniem aren VR, czyli otwartych przestrzeni, po których gracze mogą się poruszać ze specjalnymi plecakami i goglami VR. Koncepcja zakłada posiadanie łuku oraz odwzorowanie ruchów strzału z niego. Nie można sobie pozwolić na strzelanie prawdziwymi strzałami, bo z jednej strony śledzenie byłoby niemalże nie osiągalne, a z drugiej urazy byłyby gwarantowane. Lluís odwzorował na bazie prawdziwego łuku sportowego, model 3D. Za śledzenie ruchów łuku odpowiadają trackery HTC Vive. Jednak największa frajda to napinanie i zwalnianie cięciwy. Budowa prawdziwego łuku pozwoliła na zamontowanie trackera w ten sposób, że w świecie wirtualnym udało się odwzorować zwalnianie strzały. Czyli mamy praktycznie pełen feed-back tego co robimy.

Najpiękniejsze w całym projekcie jest to, że dzięki wykorzystaniu fizycznej broni udało się osiągnąć pełną haptykę nie angażując do tego żadnych dodatkowych elementów, jak w przypadku broni palnej. Napinając cięciwę stawia ona opór w świecie rzeczywistym, co jest odwzorowywane w świecie wirtualnym. I na to czeka tysiące graczy. Aby wirtualne doznania były coraz bardziej sprzężone z fizycznym poczuciem brania udziału w akcji.

Z chęciom zamienił bym się w Robina, próbując przestrzelić strzałę przeciwnika w tarczy. Mam nadzieję, że projekt zostanie doprowadzony do końca. A może nawet trafi pod nasze strzechy. Jedynie co pozostanie to nabycie drogą kupna łuku. Czyli kolejny gadżet VR do kolekcji.