Łączenie technologii VR i AR nie jest nowością. Pierwsze próby można było robić na zestawie Gear VR. Absolutnym liderem łączenia technologii XR jest fińskie Varjo, jednak Oculus chce to robić na masową skalę. Guardian już prawie na to pozwala… prawie.
Już w przyszłym roku dostaniemy oficjalne API dla technologii Passthrough+. Czy to oznacza, że będzie można tworzyć aplikacje AR dla Quest? Nie do końca. Żeby zrozumieć ideę zacznijmy od początku. Samo Passthrough nie jest niczym nowym. Polega na wyświetleniu obrazu rejestrowanego przez zewnętrzną kamerę urządzenia na ekranie headsetu VR. Taka sztuczka pozwalająca na podgląd tego co dzieje się w naszym otoczeniu. W pierwszych wersjach (np. HTC Vive Pro) służyła ona jedynie jako okienko podglądu, aby nie trzeba było zdejmować gogli z głowy. Ale jak wiemy nie było to zbyt popularne rozwiązanie.
Passthrough nabrało tempa dzięki GearVR gdzie wielu deweloperów wykorzystywało kamerę telefonu do wyświetlania obrazu przed oczami użytkownika. To też otworzyło zupełnie nowe drzwi, a mianowicie rozszerzoną rzeczywistość przy korzystaniu ze sprzętu VR. API Androida pozwalało na umieszczanie elementów AR w naszym otoczenia, a passthrough jedynie było nośnikiem obrazu do naszych oczu. Genialne.
Guardian
Wydawałoby się, że Oculus Quest z nowym systemem Guardian powinien mieć to “out of the box”. Nie do końca jednak jest to na tyle łatwe, aby było wprowadzone za pstryknięciem palców. Podstawowym problemem jest rozmieszczenie kamer śledzących. Są to monochromatyczne, szerokokątne kamery, które rejestrują obraz z czterech, skrajnych punktów headsetu. Punkty te jak łatwo się domyślić znajdują się w kompletnie innym położeniu niż nasze oczy. I tutaj tkwi największy problem. Chodzi o poprawną synchronizację obrazu z naszym wzrokiem. Jeśli zostawić to tak jak jest i pokazać obraz z perspektywy kamer to gwarantuje, że po kilku sekundach mamy murowany ból głowy.
Ale jeśli korzystacie już z systemu Guardian to wiecie, że działa on naprawdę przyzwoicie. Obraz jest monochromatyczny oraz w niezbyt dobrej rozdzielczości. Ale jako podgląd otoczenia w zupełności wystarczy. Czy to już pozwala na zabawę w Pokemony? Nie, nie tędy droga. Ale jak by się uprzeć…
Powyższe video świetnie pokazuje do czego tak naprawdę ma nam służyć Passthrough. Chodzi o integrację naszego realnego otoczenia z wirtualnym kontentem. Spotkania w czasie rzeczywistym (w tym przypadku platforma Spatial) nie muszą nas wyrywać z “reala” a mogą się w niego wtapiać.
AR czy nie AR?
To pytanie pada wiele razy, kiedy mówimy o technologii Passthrough. Aby na nie odpowiedzieć należy dobrze zrozumieć czym tak naprawdę jest rozszerzona rzeczywistość. Jeśli mówimy o elementach wirtualnych współistniejących z naszym fizycznym otoczeniem oraz w taki czy inny sposób reagujących na niego, mamy do czynienia z AR. I nie ma znaczenia tutaj czy widzimy to na ekranie tabletu, telefonu czy ekranie headsetu VR. Swoje pięć groszy dorzucają okulary AR, które są niejako przedłużeniem tabletu i telefonu, który zawsze nosimy w kieszeni.
Jeśli zadajecie sobie pytanie czy API pozwoli na zabawę z ARCore (Oculus Quest to nic innego jak telefon z Androidem na sterydach) musimy poczekać. W tej chwili niewiele wiemy na ile API pozwoli integrować się z technologią rozszerzonej rzeczywistości.