Nie jest to pierwszy przypadek, gdzie naprawdę dobrze obiecująca technologia zostaje porzucona. Jednak w przypadku Mojo Vision informacja ta jest szokująca. Ich technologia może miała przed sobą jeszcze długą drogę rozwoju, ale wydawała się na tyle rewolucyjna, że uda się dobiec do końca. Niestety życie napisało inny scenariusz.
W zeszły piątek w świat poszła informacja, że jedna z najbardziej obiecujących firm w dziedzinie minimalizacji technologii AR odpuszcza. A dokładniej rzecz ujmując zmienia swój kierunek rozwoju, mówiąc slangiem: pivotuje. Nie oni pierwsi i nie ostatni. Ale czuję jakiś smutek. Mojo Vision ogłosiło, że od chwili obecnej skupia się na rozwoju jedynie samych wyświetlaczy MicroLED. Z tego też powodu zespół musi zostać dosyć mocno okrojony. Z komunikatu wynika, że niemalże 75% osób (firma zatrudniała około 150 osób) straci swoje posady.
Co stoi za taką radykalną zmianą?
The slumping global economy, extremely tight capital markets, and the yet-to-be proven market potential for advanced AR products have all contributed to a situation where Mojo Vision has been unable to find additional private funding
Drew Perkins, CEO Mojo Vision
Mojo Vision najzwyczajniej nie było w stanie znaleźć finansowania na dalszy rozwój produktu. Biorąc pod uwagę fakt, że soczewki wymagały jeszcze lat pracy bez wyrabiania zysku, firma stanęła przed ścianą. A tak niedawno, bo w czerwcu zeszłego roku Perkins pokazał noszony prototyp.
Kiedy w 2020 roku na targach CES pierwszy raz pokazano soczewki, wielu uznało ten pomysł za absolutnie szalony. Dodatkowo prototyp nie był w pełni gotowy. Wyświetlacz zawierał jedynie 14K pikseli, a wszystko było w kolorze zieleni. Dodatkowo soczewki wymagały zewnętrznego zasilania oraz mocy obliczeniowej. Jak na obiekt, który ma zostać wsadzony do naszego oka, nie zachęcało. Mojo Vision jednak pruło dalej i w zeszłym roku pokazali prototyp w pełni funkcjonalny. Perkins chwalił się w mediach społecznościowych, że zmiana podejścia do technologii AR poprzez porzucenie okularów na rzecz soczewek ma sens. Oczywiście po raz kolejny podniosły się głosy sceptyków, jednak osobiście uważam, że kierunek był dobry. Dekada dzieliła nas od pierwszej wersji, ale ktoś tą pracę musiał wykonać.
Konkurencja na rynku MicroLED jest spora
A wiary było dużo. W styczniu 2022 roku firma pozyskała kolejne dofinansowanie w wysokości $45 mln dolarów. Mało tego, Mojo współpracowało z amerykańską Agencją ds. Żywności i Leków (FDA) w ramach programu przełomowych urządzeń. Chodziło o zapewnienie skuteczniejszych metod leczenia lub diagnozowania zagrożeń dla życia lub nieodwracalnych, wyniszczających chorób lub stanów. Firma planowała również wczesne zastosowanie swojego produktu, aby pomóc osobom zmagającym się z wadami wzroku za pomocą ulepszonych nakładek graficznych. A to właśnie dzięki współpracy z FDA w ramach programu Breakthrough Devices Program.
W trakcie prac nad soczewkami firma uzyskała spore doświadczenie w konstrukcji wydajnych wyświetlaczy MicroLED. Ale pamiętajmy, że ich technologia nie jest w żaden sposób wyjątkowa ani przełomowa. Na rynku istnieją już giganci tacy jak Samsung czy LG, którzy świetnie radzą sobie w tej dziedzinie. Widać to nawet na tegorocznych targach CES gdzie pokazali olbrzymie wyświetlacze oparte na technologii MicroLED. Zatem łatwo przebić się nie będzie.
A może przejęcie? Meta ostatnio dosyć mocno rozgląda się po rynku i wyłapuje to co smakowite. Jednak tego typu ruch ostatecznie pogrzebie projekt jaki rozwijali przez lata.