Wszyscy zwariowali na punkcie Half-Life: Alyx, twórca Viveport, Rikard Steiber opuszcza pokład HTC, a słodycz Hello Kity wylewa się na ulice w Japonii. Wirtualne gwiazdy muzyki pop robią karierę, a Crytek pokazuje, że też zna się na grach VR.
E(X)p(R)esowy piątek #5
Half-Life! Half-Life! Half-…
Nie lubię skrajności ani przesady. Jednak to co dzieje się od 2 dni w mediach po ogłoszeniu przez Valve Half-Life: Alyx przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Jeden z zachodnich portali o grach VR w ciągu 24 godzin opublikował 13! artykułów dotyczących tejże gry. Jeden pod drugim. Ok, rozumiem zachwyt i słyszę piski fanek i głośne porykiwania fanów. Jednak dalej nie rozumiem. A może Wy? Tak czy siak jest już dostępny materiał wideo, który pokazuje odrobinę tego co nam serwuje Valve.
Ciekawy jest sposób lokomocji. A w zasadzie “sposoby”. Bo są trzy do wyboru. Jeden z nich to standardowa teleportacja z punktu do punktu gdzie wskazujemy miejsce, w którym się chcemy znaleźć i w magiczny sposób się tam przemieszczamy. Drugi dla ludzi o mocnych żołądkach czyli płynne poruszanie się jak w grach FPS znanych z płaskich ekranów. Trzeci jest wypadkową tych dwóch. Wskazujemy punkt, a następnie kamera (czyli my) płynnie przemieszcza się do niego. No i poza tym dostajemy sporo strzelania, potwory, uzbrojeni przeciwnicy i masa krwi i porządnego mięcha. A premiera dopiero w marcu więc trzeba ścisnąć to i owo aby przeczekać. Jeśli gra będzie dostępna na serwisie Viveport to nie będzie już ten sam Viveport co dzisiaj. Bo opuszcza go założyciel.
Rikard Steiber mówi “Do widzenia HTC”
Założę się, że pierwszy raz czytacie o tym panu. I pewnie 99% społeczeństwa też. W gwoli przypomnienia to właśnie on jest odpowiedzialny za Viveport i jego, co by nie mówić, sukces. Prezes Viveport i v-ce prezes komórki VR swoja przygodę z HTC zaczął w lutym 2016 roku więc kawał czasu spędził na pokładzie. Jakie są przyczyny?
(…) However, as HTC now is entering a new chapter, I have agreed with Yves (Yves Maitre, zastąpi go na stanowisku) that it is a great time for me to move on and take on a new challenge after almost 4 years at HTC Vive
Rikard Steiber
“Kochany Rikardzie, miło było ale czas żebyś zaczął swój nowy rozdział w życiu. Proszę, o to odprawa”. Brzmi ciekawie, prawda? Jak nie wiadomo o co chodzi to… wiadomo o co chodzi. A możemy zobaczymy go za niedługo w konkurencji.
Słodziutkie kotki Hello Kitty chcą pobić rekord Pokemon Go
Japonia, Pokemon Go, Tsubasa, Godzilla, Hello Kitty. Kultura kraju kwitnącej wiśni nigdy nie zostanie zrozumiana przez pozostała resztę świata. Chyba, że przez Szwedów. Bo właśnie oni stoją za projektem Hello Kitty AR: Kawaii World. Firma Bublar Group we współpracy z Amazon Game Tech oraz producentem i właścicielem praw, Sanrio wprowadza na rynek nową grę, której bohaterowie związani są z przesłodką produkcją Hello Kitty. O co tak naprawdę w niej chodzi? Zbieractwo, wszechstronne poszukiwania przedmiotów i postaci. Gra mechanikę opiera na geolokalizacji podobnie jak Jurassic World Alive czy Ghostbusters World. Jeśli jesteście totalnymi fanami marki Hello Kitty już koniecznie wbijajcie na testy pod tym linkiem. Aha, no i czeka Was relokacja do Japonii, bo testy trwają właśnie tam. Ale czego nie zrobi prawdziwy fan.
Apropos fanów. Mają ich piłkarze, aktorzy, piosenkarze czy youtuberzy. Ale czy gwiazda musi składać się z krwi i kości?
Wirtualne gwiazdy
Coś podobnego. Nikt w najśmielszych snach się tego nie spodziewał. Do czego to doprowadzi? Świat zwariował. Jak można szaleć i wzdychać na widok postaci złożonej z zer i jedynek. A jak można nie spać po nocach i czekać na premierę kolejnego odcinka serialu? Toż to to samo. To była jedynie kwestia czasu, kiedy “sławne” postacie będą kreowane przez grafików i animatorów.
Ale zaraz, przecież to już było. Znacie kapelę The Gorillaz? Przecież oni byli reprezentowani jako swoje, rysunkowe podobizny.
Mamy tutaj do czynienia tak naprawdę z dwoma modelami. Pierwszy z nich to motion tracking w czasie rzeczywistym. Za wirtualną postacią stoi człowiek z krwi i kości, który jest sercem i duszą. Wirtualny awatar to jedynie “okładka”. I kto tu powinien być gwiazdą? Drugi model to już grubszy temat. Wirtualna postać z “wszczepionym AI”, animacje, sesje zdjęciowe, wideoklipy. Tak, to już wyższy poziom wtajemniczenia za którym stoją potężne agencje. Ale spokojnie, nie jest tak źle. Jeszcze długo będziemy mieli swojego Lewandowskiego, którego można dotknąć (kto by nie chciał) czy panią Gessler, która zaserwuje nam prawdziwy bigos, a nie jego wirtualny odpowiednik.
Crytek powstaje jak Fenix z popiołu.
Crytek to firma, która przypomina tratwę ratunkową na wzburzonym morzu. Statki widzą ją na horyzoncie w wielu miejscach świata ale jakoś nikt nie chce rzucić im liny. Więc wzięli się w garść, wystrugali wiosła z tego co mięli pod rękom i podjęli próbę samodzielnego dotarcia do brzegu. No może nie do końca samodzielnego bo pomaga im w tym Oculus. No i troszkę Teslasuit. The Climb to gra, która jest dostępna na gogle Rift S od mniej więcej 2017 roku.
Można się zmęczyć do samego patrzenia. Gra wygląda na dopracowaną i wciągającą. Ciekawe co na to znawcy tematyki wspinania się po skałkach. Gra ma być teraz dostępna na gogle Oculus Quest więc uwalniamy się od kabli. Będzie na pewno wygodniej.
A tymczasem… nie E(X)p(R)esowego weekendu Wam życzymy.