Na otwarciu tegorocznych targów CES 2020 Samsung od razu przystąpił do ataku. Zaprezentował kilka swoich produktów, w tym rodzaj robota przypominający piłkę tenisową, który będzie was prześladował cały dzień. Ale nie o tym teraz. Firma pokazała w jaki sposób powinniśmy ćwiczyć i robić to dobrze. Ale mnie nie przekonali.
Świat elektroniki użytkowej dzieli się na dwie kategorie. Pierwsza z nich to produkty dopracowane i przemyślane pod kątem użytkowania. Zazwyczaj rozwiązują pewne problemy “dnia codziennego”. Druga kategoria to urządzenia typu “pokarzmy i zobaczymy co się stanie”. Niestety GEMS (Gait Enhancing & Motivating System) od firmy Samsung ląduje według mnie w tej drugiej kategorii. Co ciekawe sprzęt ten korzysta z pewnego rodzaju okularów AR, o którym firma nie wspomniała ani słowa.
Tak naprawdę nie wiem co chciał pokazać Samsung bo ich prezentacja to 3 w jednym. A jak zazwyczaj bywa jeśli coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Ale po kolei. Pierwszą rzeczą to okulary AR, które są wykorzystywane w systemie GEMS. Kompletnie nic o nich nie wiadomo. Z prezentacji można wywnioskować to, że pozwalają na wyświetlanie kontentu 3D w przestrzeni oraz, że korzystają najprawdopodobniej z technologii SLAM jednak 100% pewności nie ma. Posiadają także funkcję rozpoznawania mowy oraz gestów. Ale to wszystko to jedynie przypuszczenia po prezentacji, która z góry jest ustalona. Ciężko więc powiedzieć cokolwiek ze stuprocentową pewnością.
Kolejnym elementem to rodzaj egzoszkieletu. To on jest sercem całego systemu. Wraz z aplikacją AR pozwala on na śledzenie ruchów naszego ciała w trakcie ćwiczenia. I to chyba stanowi gwóźdź programu. Konstrukcja zamocowana jest w pasie osoby ćwiczącej. Jest połączona z dwoma, ruchomymi elementami znajdującymi się na kolanach. Całość pozwala dokładnie śledzić ruchy osoby ćwiczącej.
Trzecim i ostatnim ogniwem prezentacji była sama technologia AR. Jednak w tym przypadku firma nie wspomniała o niej nawet słowa. Potraktowała ją jako konieczny element całego systemu.
GEMS na wszystkich siłowniach?
Rodzi się pytanie dla kogo ma być dedykowany ten sprzęt. Samsung twierdzi, że jest to idealny partner treningowy pozwalający na wykonywanie ćwiczeń pod nadzorem. Nasze ruchy są ściśle kontrolowane przez aplikację i wirtualnego trenera bądź trenerkę. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Według mnie produkt ten został zaprezentowany na otwarciu CES 2020 i po targach jego kariera może się zakończyć. A to z kilku prostych powodów.
Pierwszym z nich jest ograniczona ilość ćwiczeń, która może być kontrolowana. Jak nietrudno zauważyć, GEMS nie pomoże wam w poprawnym wykonywaniu pompek, brzuszków czy szerokiej gamy ćwiczeń nieangażujących dolnych partii ciała. Drugim to sama konstrukcja. Jej założenie oraz konfiguracja zajmie więcej czasu niż samo ćwiczenie. Nie wiadomo jak wpływa to na komfort użytkowania ale wydaje mi się, że wprawne oko trenera personalnego będzie działać podobnie. I chyba będzie tańsze. A to już trzeci powód. Nie podano ceny tego cuda techniki ale nie trzeba być Ensteinem żeby nawet ją sobie wyobrazić. Odważę się stwierdzić, że szybciej i taniej zamówicie sesję treningową z Anną Lewandowską niż zainwestujecie w GEMS.
Rehabilitacja
Jest jednak pole gdzie widzę zastosowanie. To szeroko rozumiana rehabilitacja. Ćwiczenia tam muszą być wykonywane pod nadzorem, dokładnie oraz przy wykorzystaniu odpowiednich mięśni. I tutaj GEMS zapewne by pomógł. Pozwalałby pacjentom na samodzielne treningi pod nadzorem wirtualnego rehabilitanta/trenera. Na pewno oszczędziło by to sporo czasu, a co za tym idzie zmniejszyło koszty. O ile sam GEMS by ich nie pochłonął.
I tym samym kończymy o GEMS. Ja jestem trochę zawiedziony bo takiego giganta jak Samsung stać na więcej. Dużo więcej.